Eksperci rozpoczęli wstępne prace ewidencyjne w Charkowie, dokąd część ciał dowieziono wczoraj ze stacji Torez. Holendrzy twierdzą, że na miejscu katastrofy znaleziono jedynie 200 ciał. Oznacza to, że pozostały tam szczątki prawie stu ofiar, a ukraińskie władze, twierdząc że zakończono poszukiwania, ponieważ odnaleziono wszystkie ciała, mijają się z prawdą. Według przedstawiciela rządu, w pociągu miały być 282 ciała i 87 szczątków należących do 16 osób. Dziś w południe ma się odbyć uroczyste pożegnanie ciał pierwszej grupy ofiar. Nie wiadomo dokładnie, ile ciał zostanie przetransportowanych do Amsterdamu. Przedstawiciele władz mówią, że "tyle, ile zdążą przygotować eksperci". Środa będzie dniem żałoby narodowej w Holandii. Samoloty transportowe z Charkowa spodziewane są na lotnisku w Eindhoven na południu Holandii ok. godz. 16:00. To ma być krótka ceremonia z udziałem pary królewskiej, premiera Holandii oraz przedstawicieli innych krajów, z których pochodziły ofiary. Oprócz Holandii, która straciła 193 osoby, w katastrofie zginęli także m.in. obywatele Australii, Wielkiej Brytanii czy Malezji. Pamięć ofiar zostanie najpierw uczczona minutą ciszy, a następnie ciała zostaną przewiezione do bazy wojskowej w Hilversum, gdzie mają zostać zidentyfikowane. Szef holenderskiego rządu Mark Rutte, mówił we wtorek, że będzie to pierwszy, ale nie ostatni taki transport z Ukrainy. - Robimy to etapami, bo to najlepszy sposób, by przeprowadzić wszystkie konieczne przygotowania w Charkowie, a także zapewnić jak najszybszą identyfikację ciał w Holandii - powiedział. Premier dodał jednocześnie, że identyfikacja ciał może potrwać kilka tygodni, a nawet miesięcy. W tym czasie czarne skrzynki z malezyjskiego samolotu będą poddawane analizie ekspertów. Boeing, który w ubiegły czwartek leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur został prawdopodobnie zestrzelony przez prorosyjskich separatystów. Na jego pokładzie było prawie 300 osób.