Właścicielka agencji towarzyskiej Yantra przekazała dziennikarzom, że jej byłe pracowniczki podczas lockdownu "wybrały inne ścieżki kariery zawodowej i już do nas nie wróciły". Aby zachęcić do podejmowania pracy w jej firmie, oferuje nowo zatrudnionym finansową premię - 500 euro. Z informacji telewizji AT5 wynika, że podobne problemy mają inne podmioty świadczące płatne usługi erotyczne.Zdaniem Gudrun Wilsterman, właścicielki Courtesan Club, osoby, które odeszły z zawodu, chcą przeczekać pandemię. - One często nie chcą podejmować ryzyka - twierdzi. AT5 ustaliła też, że klienci muszą czekać często kilka dni na to, aby zostać obsłużonym. W skrajnych przypadkach w ogóle nie mogą skorzystać z usługi.