Marokański MSZ tłumaczy inwazję potrzebą ustanowienia punktu obserwacyjnego, aby móc walczyć z nielegalną imigracją. Na trójkątnej wysepce wielkości piłkarskiego boiska od kilkunastu godzin stacjonuje marokańskie wojsko. Żołnierze rozbili namioty, a na masztach powiesili dwie marokańskie flagi. Z odległości kilometra intruzów obserwują dwa hiszpańskie okręty. Madryt zażądał od Maroka wycofania wojska. W odpowiedzi, z Rabat, stolicy kraju, napłynął komunikat, że "wyspa jest strategicznym punktem do walki z nielegalną imigracją". Przypomnijmy: kryzys trwa od października, kiedy to Madryt oskarżył władze Maroka o brak kontroli nad mafiami przemycającymi ludzi. W odpowiedzi Rabat odwołał ambasadora w Madrycie i całkowicie zerwał kontakty dyplomatyczne z Hiszpanią. Zajęcie wyspy jest naruszeniem zawartego przed dziesięciu laty traktatu o przyjaźni i sąsiedztwie.