Główni rywale to rządząca od 2004 roku Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE) i konserwatywna Partia Ludowa (PP). Ich szanse są niemal równe i mieszczą się w granicach błędu statystycznego: socjaliści mogą liczyć, według sondaży, na 40,2 proc. głosów, konserwatyści - na 38,7 proc. W przeliczeniu na mandaty PSOE może uzyskać od 158 do 163, a PP od 153 do 157. Obecną kampanię zdominowały kwestie gospodarki, imigracji i nieudana próba rządu wynegocjowania porozumienia z separatystyczną organizacją baskijską ETA. Samo głosowanie odbywa się jednak w cieniu żałoby po zastrzelonym w piątek w Kraju Basków byłym socjalistycznym radnym Isaiasie Carrasco. Zamach sprawił, że kampania wyborcza, która przebiegała w atmosferze zaciętej walki politycznej z energicznym udziałem hiszpańskiego episkopatu po stronie opozycji, zakończyła się akcentami pojednania narodowego. Obaj główni adwersarze w walce o stanowisko szefa przyszłego rządu - obecny premier Jose Luis Rodriguez Zapatero i przywódca konserwatystów Mariano Rajoy - spotkali się i podjęli wspólnie decyzję o zakończeniu, na znak żałoby po Carrasco, kampanii wyborczej w piątek - kilka godzin wcześniej niż planowano. Zamach na radnego przypomniał wybory z marca 2004 roku, gdy islamscy terroryści na kilka dni przed głosowaniem dokonali krwawego zamachu w pociągach podmiejskich w Madrycie. Zginęło wówczas 191 ludzi. W Andaluzji (na południu) i Katalonii (na północnym wschodzie) wyborom parlamentarnym towarzyszą wybory samorządowe. Wstępne rezultaty głosowania będą znane wieczorem, po zamknięciu lokali wyborczych.