Premier Jose Luis Rodriguez Zapatero odrzucił możliwość rozpisania wcześniejszych wyborów parlamentarnych, aby dokończyć podjęte reformy antykryzysowe. Komunistyczna Zjednoczona Lewica (IU), której dodały skrzydeł trwające od ponad tygodnia protesty społeczne (tzw. Ruch 15-M) otrzymała 6,35 proc. głosów, umiarkowani nacjonaliści katalońscy Convergencia i Unio (CiU) - 3,56 proc., opowiadająca się za niepodległością Kraju Basków, nacjonalistyczna koalicja Bildu - 1,45 proc., umiarkowana Nacjonalistyczna Partia Basków (PNV) - 1,49 proc., separatystyczna Republikańska Lewica Katalonii (ERC) - 1,23 proc. i wreszcie, utworzona 4 lata temu Union, Progreso y Democracia (UPyD) - 2 proc. Wybory odbywały się w sytuacji głębokiego kryzysu ekonomicznego, najwyższego w UE, ponad 20-procentowego bezrobocia - 40-procentowego wśród młodych ludzi do 25 lat - oraz w cieniu protestów społecznych. Rekordowa liczba głosujących ponad 550 tysięcy, tj. 2,5 proc., oddała głosy nieważne, "in blanco". "Wyniki wyborów mają ścisły związek z kryzysem, który dotknął Hiszpanię, z trudnymi środkami antykryzysowymi, które podjęliśmy" - powiedział w niedzielę premier Zapatero, dodając, że "ludzie wyrazili swoje niezadowolenie i ukarali rząd". Socjaliści przegrali nawet na obszarach uznawanych dotąd za ich historyczne bastiony: we wspólnotach autonomicznych - w Kastylii-La Mancha, gdzie rządzili nieprzerwanie od 28 lat, i w Ekstremadurze - oraz w miastach Sewilli i Barcelonie (na rzecz CiU). Wicesekretarz ds. organizacji PP, Ana Mato, świętowała "wielkie zwycięstwo PP" i zapowiedziała "nowy etap polityczny w Hiszpanii". Premier Zapatero już w kwietniu poinformował, że nie będzie ubiegał się o urząd premiera po wyborach parlamentarnych w marcu 2012.