- Premier Zapatero nie jest w stanie stawić czoła kryzysowi, a socjaliści nie cieszą się zaufaniem ani w kraju ani za granicą - argumentował Rajoy. - Hiszpanie głosowali za zmianami a PP jest alternatywa". Jednak premier Zapatero odrzucił możliwość rozpisania wcześniejszych wyborów, aby - jak powiedział - dokończyć program reform antykryzysowych, które maja wydobyć kraj z zapaści. Jak powiedział premier, przyczyną porażki socjalistów w wyborach był głęboki kryzys, 5-milionowe bezrobocie i wiążąca się z tym konieczność wprowadzenia przez rząd niepopularnych reform oraz bolesnego programu oszczędnościowego. - Nie umieliśmy wytłumaczyć społeczeństwu przyczyn kryzysu, jego natury i jego rozmiarów - dodał. - Zrobiliśmy, co musieliśmy zrobić, ale nie potrafiliśmy tego przekazać. Podjęty przez rząd radykalny program reform w dużej mierze narzuciła Unia Europejska, w obawie aby Hiszpania nie podzieliła losu Grecji i Portugalii. Zapatero zapowiedział w poniedziałek rozpoczęcie w Partii Socjalistycznej (PSOE) przygotowań do wyborów od wyłonienia kandydatów, którzy będą startowali z ramienia tej partii w wyborach parlamentarnych w marcu 2012 r. Sam wcześniej zapowiedział, że nie będzie ubiegał się o trzecią kadencję na stanowisku premiera i zrezygnuje z przewodzenia socjalistom. Opozycyjna Partia Ludowa (PP) jest pewna, ze w przyszłym roku przejmie władzę w Hiszpanii. W niedzielnych wyborach samorządowych otrzymała prawie 38 proc. poparcia, czyli blisko 10 proc. więcej od socjalistów. PP ma szanse na objęcie rządów w 11 z 13 regionów, w których odbywały się wybory. Wygrała nawet w kilku bastionach lewicy, m. in. w Andaluzji. Zastępca sekretarza generalnego PSOE, Jose Blanco, przyznał w poniedziałek, ze socjaliści otrzymali "poważne ostrzeżenie" od wyborców. - Nie czas jednak na narzekanie, trzeba się podnieść - powiedział.