Protestujący nieśli transparenty z hasłami: "My, kobiety, nie jesteśmy towarem" i "Prostytucja to nie zawód" skandowali: "Stop wykorzystywaniu seksualnemu". W czwartek parlament Hiszpanii zatwierdził projekt ustawy zaostrzającej przepisy dotyczące przestępstw na tle seksualnym. Nowe prawo przewiduje również zakaz reklamowania prostytucji. Ustawa musi zostać zatwierdzona przez <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-senat-rzeczpospolitej-polskiej,gsbi,23" title="Senat" target="_blank">Senat</a>, wyższą izbę hiszpańskiego parlamentu. Dla aktywistów zaproponowane rozwiązania nie są wystarczające. - Działania podjęte przez rząd to łatanie dziur, które nie rozwiązują podstawowego problemu - powiedziała gazecie "El Pais" Laura Rivas, rzeczniczka "Ruchu Feministycznego w Madrycie". Rivas dodała, że demonstranci wyszli na ulice: "ponieważ potrzebujemy kompleksowej odpowiedzi, która doprowadzi do zniesienia prostytucji". Jedna z protestujących powiedziała agencji informacyjnej Europa Press: "Prostytucja to niewolnictwo XXI wieku". Hiszpania: Ponad 70 tys. osób zajmujących się prostytucją Prostytucja w Hiszpanii została zdekryminalizowana w 1995 roku. Samo zjawisko prostytucji nie jest bezpośrednio uregulowane w hiszpańskim kodeksie karnym, ale wykorzystywanie seksualne, np. sutenerstwo, jest nielegalne. W 2016 roku UNAIDS, który jest projektem Organizacji Narodów Zjednoczonych, którego celem jest koordynacja i poprawa skuteczności działań poszczególnych krajów w walce z HIV i AIDS, szacował, że w Hiszpanii jest ponad 70 tysięcy osób zajmujących się prostytucją. Do udziału w demonstracji wezwało 175 organizacji. Według szacunków policji, w akcji wzięło udział ponad 7000 osób. Protest odbył się bez incydentów.