W rozmowie z lokalnymi mediami członkowie ekipy poszukiwawczej wyjaśnili, że zwierzę zostało wypuszczone lub uciekło "jakiś czas temu" jednemu z hodowców. Stwierdzili, że wraz z rozpoczętą akcją sprawdzania pogłosek o krokodylu w hiszpańskiej rzece potwierdził się "najgorszy scenariusz". Dziennik "Diario de Valladolid" ujawnił w poniedziałek, że potwierdzeniem obecności krokodyla żerującego w rejonie rzeki Duero i jej dopływu Pisuergi są znajdowane na brzegach resztki ryb, na których widać ślady zębów dużego gada. Z ustaleń hiszpańskiej gazety wynika, że pływający w Duero gatunek to krokodyl nilowy, drugi z największych na świecie gadów. Eksperci wskazują, że długość ciała poszukiwanego okazu dochodzi do dwóch metrów. Portugalczycy się boją Gad, który został zaobserwowany pod koniec maja w hiszpańskiej rzece, potrafi pokonywać duże dystanse. Widziany był już w rejonie miast Simancas oraz Tordesillas, które dzieli dystans 20 km. Według biologów krokodyl kieruje się w kierunku granicy z Portugalią. Informacje o groźnym gadzie żyjącym w Duero dotarły już do Portugalii. Niektórzy internauci obawiają się, że krokodyl może niepostrzeżenie przedostać się z nurtem rzeki na portugalską stronę. Dziennik "Observador" twierdzi, że wiara w skuteczność zakładanych przez hiszpańskich biologów pułapek może okazać się złudna, a krokodyl skutecznie ukrywać się w rzece mimo rozmaitych przynęt. Portugalski dziennik przypomina bowiem, że krokodyl nilowy potrafi nie jeść przez cały rok.