Władze hiszpańskie zapewniły jednak, że parzące meduzy nie stanowią na razie zagrożenia dla ludzi; zbliżyły się do brzegu na odległość do 700 metrów, po czym wiatr zepchnął je dalej w morze. Trująca substancja w parzydełkach, służąca żeglarzowi portugalskiemu do paraliżowania ryb, stanowiących jego pożywienie, wywołuje u ludzi bolesne zaczerwienienia. Może też powodować trudności z oddychaniem, a nawet zatrzymanie akcji serca. Żeglarz zawdzięcza swą nazwę charakterystycznemu pęcherzowi, unoszącemu się na powierzchni wody. Występuje w ciepłych morzach, najczęściej spotyka się go w prądzie zatokowym północnego Atlantyku oraz w subtropikalnych wodach Oceanu Indyjskiego i Pacyfiku. Eksperci wskazują, że pojawienie się aż tylu żeglarzy u wybrzeży Hiszpanii jest zjawiskiem bardzo rzadkim.