Według Gwardii Cywilnej, najprawdopodobniej ojciec zabił swoje córki i wrzucił ich ciała do morza, a następnie popełnił samobójstwo - podała telewizja publiczna. Tomas Gimeno nigdy nie pogodził się z rozstaniem ze swoją żoną rok temu, nie akceptował jej nowego partnera, a przede wszystkim oddalenia od dzieci. Fala kondolencji Z powodu tragedii tysiące osób wyraziło swój bol w sieciach społecznościowych i wsparcie dla matki. "Wyspy Kanaryjskie są załamane, to najgorsze, co mogło się stać - napisał na Twitterze regionalny premier, Angel Victor Torres. "Nie ma słów, aby pocieszyć matkę i rodzinę Anny i Oliwii. Całe nasze wsparcie dla nich" - zapewnił sekretarz generalny PP, Teodoro Garcia Egea. Minister ds. równości, Irene Montero napisała na Twitterze o przemocy stosowanej wobec kobiet - matek, "aby uderzyć je tam, gdzie najbardziej boli". "To sprawa państwowa - dodała. - Tu jesteśmy, jeżeli tylko będzie taka potrzeba". Kondolencje złożył minister sprawiedliwości, Juan Carlos Campo oraz minister ds. społecznych, Ione Belarra. Sonar i specjalistyczny robot Teraz Gwardia Cywilna poszukuje zwłok młodszej siostry Oliwii, rocznej Anny oraz ich ojca. Prawie 2 tygodnie temu do poszukiwań włączono statek badawczy "Angeles Alvarino" należący do Hiszpańskiego Instytut Oceanograficznego (IEO), wyposażony w sonar skanujący dno oceanu, a także robota Liropus - zdalnie sterowaną łódź podwodną, pozwalającą zejść na głębokość 2 tys. m w celu przeanalizowania wszelkich podejrzanych znalezisk. Robot Liropus jest obecnie jedną z 22 tego typu jednostek na świecie, jego koszt to ponad półtora mln euro. Posiada 6 silników, ramię robota i jest wyposażony w sześć rodzajów kamer, w tym funkcjonujących w warunkach słabego oświetlenia. Dwie torby obciążone kotwicą To dzięki tej najnowocześniej technologii odnaleziono w czwartek, na głębokości ponad tysiąca metrów dwie torby sportowe obciążone kotwicą z łodzi należącej do ojca. Znajdowały się w miejscu, gdzie telefon Tomasa Gimeno nagle stracił zasięg. W jednej z toreb znajdowały się zwłoki 6 - letniej Oliwii, druga torba była pusta. Hiszpańskie media prawie codziennie informują o wynikach prowadzonego śledztwa, a Gwardia Cywilna początkowo brała pod uwagę różne hipotezy. Przed zniknięciem dzieci 27 kwietnia mężczyzna zadzwonił do swojej byłej żony oznajmiając jej, że już nigdy więcej nie zobaczy jego ani córek. Para rozstała się w sierpniu 2020 r. Dziewczynki były widziane po raz ostatni w Santa Cruz de Tenerife, kiedy po widzeniu ojciec miał je odwieźć do domu. Tego samego dnia kamery monitoringu w miejscowym porcie zarejestrowały go przenoszącego torby i walizki z samochodu na swoją łódź. Na nagraniu ojciec dziewczynek był sam. Podejrzewali, że uciekł Rankiem następnego dnia rodzina i przyjaciele otrzymali od niego wiadomości, które można było zrozumieć jako pożegnanie. Wkrótce na morzu, ok. 40 km od wybrzeża, znaleziono pustą, dryfującą łódź Tomasa Gimeno, a opodal wyłowiono fotelik dziecięcy. Na początku br. tygodnia znaleziono w morzu na głębokości tysiąca metrów butlę tlenową do nurkowania, należącą do ojca. Początkowo policja brała pod uwagę możliwość ucieczki ojca z dziećmi na inny kontynent. Sprawdzała trasy wszystkich statków, które wówczas znajdowały się w pobliżu wyspy, na wypadek gdyby Tomas Gimeno przesiadł się na jeden z nich ze swojej łodzi. Według rodziny matki dzieci, ojciec wywiózł córki do Ameryki Południowej, gdzie miał znajomych. Groził byłej żonie Media wskazywały na możliwe motywy przestępstwa. Tomas Gimeno miał porywczy i impulsywny charakter, nie akceptował nowego partnera swojej byłej żony, prawie dwa razy od niej starszego, prosperującego przedsiębiorcy belgijskiego. - Nie chcę, aby ten stary wychowywał moje córki - mawiał. Jeszcze przed rozstaniem się z żoną zatrudnił prywatnych detektywów do jej śledzenia. Pobił ją i jej nowego partnera. Kobieta nie złożyła skargi na policji, gdyż uważała swojego byłego męża za dobrego ojca, pomimo jego wybuchowego charakteru, i - jak powiedziała - nie chciała mu szkodzić. Matka dziewczynek do końca miała nadzieję na odnalezienie córek całych i zdrowych. Uważała, że jej były mąż nigdy nie zrobiłby im krzywdy, gdyż - jak twierdziła - bardzo dzieci kochał, a znajdowane w morzu przedmioty uznawała za fałszywy trop celowo zastawiany przez niego dla zmylenia policji. Oprócz statku badawczego, w poszukiwania dzieci i ojca zaangażowano jednostki morskie i powietrzne Gwardii Cywilnej, morskie służby ratunkowe, siedem innych statków, dwa śmigłowce i samolot. Włączono także elitarną centralną jednostkę operacyjną (UCO) oraz specjalną grupę płetwonurków (GEAS). Przedstawiciel rządu centralnego na Wyspach Kanaryjskich, Anselmo Pestana zwrócił się do obywateli o współpracę, a sekretarz stanu ds. bezpieczeństwa w ministerstwie spraw wewnętrznych, Rafael Perez zapewnił, że dzieci i ojciec są poszukiwani przez najlepszych specjalistów policji krajowej.