Jak podało w środę radio Cadena Ser znalezienie włosów dziecka potwierdza relację jego ojca, że Julen wpadł do rozpadliny. Niektórzy komentatorzy powątpiewali w tę wersję, wskazując, że trwające trzeci dzień poszukiwania chłopca przez głębinowe sondy nie skutkowały znalezieniem biologicznych śladów dziecka. "Dla nas to nie jest żadne odkrycie. Od początku wiedzieliśmy, że Julen tam jest, w środku tej dziury" - powiedział w środę rano dziennikarzom ojciec poszukiwanego chłopca. Z kolei przedstawicielka rządu Hiszpanii w prowincji Malaga Maria Gamez poinformowała, że rozpoczęte we wtorek wiercenie pionowego tunelu w sąsiedztwie jamy, do której wpadł Julen, nie jest jedynym działaniem. Ratownicy nie wykluczają, że w dotarciu do uwięzionego dziecka może pomóc inny tunel, którego wiercenie rozpoczęto w nocy z wtorku na środę. Według ratowników zapasowy tunel ma być przydatny w sytuacji, gdy nie uda się wydobyć dziecka pierwszym wyjściem, którego kopanie rozpoczęto we wtorek rano. Gamez ujawniła, że próba wydobycia chłopca z rozpadliny powinna zostać przeprowadzona najpóźniej w ciągu kolejnych 48 godzin. Wskazała na udzielone wsparcie ze strony zagranicznej firmy mającej doświadczenie w tego typu operacjach. "Do liczącej ponad 100 ratowników ekipy dołączyła wczoraj firma, która w 2010 roku brała udział w zakończonej sukcesem akcji wydobycia górników uwięzionych w chilijskiej kopalni" - powiedziała. Do wypadku Julena doszło w niedzielę, kiedy bawił się z innym dzieckiem koło gospodarstwa należącego do członków jego rodziny. Świadkowie twierdzą, że krótko po wypadku słyszeli płacz chłopca wydobywający się z głębokiej rozpadliny. Dziura, do której wpadł 2,5-latek, powstała na skutek odwiertu wykonanego w celu poszukiwaniu wody. Otwór nie został zabezpieczony, a w jego sąsiedztwie nie ustawiono żadnego znaku ostrzegającego o niebezpieczeństwie.