Zakaz przyjęto większością 68 głosów; przeciw było 55 deputowanych lokalnego zgromadzenia, a dziewięciu wstrzymało się od głosu. Deputowani zatwierdzili inicjatywę obywatelską Prou! (dosyć), podpisaną przez 180 tys. osób, które domagały się położenia kresu "barbarzyńskiemu" widowisku. W czasie debaty deputowani wskazywali, że popularność korridy spada w Hiszpanii, gdzie z roku na rok spektakle przyciągają coraz mniej widzów. "Walki z bykami, przez wielu Hiszpanów postrzegane są jako zasadniczy komponent ich kulturowego dziedzictwa" - pisze Raphael Minder na łamach "The New York Times". Katalończycy nie postrzegają jednak uznanego dziś zakazu korridy za atak na Hiszpanię. "To szansa na to, by pokazać światu, że my, Katalończycy, tworzymy społeczeństwo, w którym dokonał się postęp, i które przestało uważać publiczne zabijanie zwierząt za coś akceptowalnego" - mówił "NYT" Josep Rull ze Zbieżności i Związku, prawicowej partii katalońskiej. "Organizatorzy i uczestnicy walk byków już ostrzegają, że podejmą kroki prawne przeciwko zakazowi, który ich zdaniem stanowi naruszenie ich podstawowych praw, w szczególności prawa do pracy chronionego przez hiszpańską konstytucję - bez względu na to, jak wielkie jest pragnienie Katalończyków, by odrzucić hiszpański system wartości" - czytamy w "NYT". To pierwszy region kontynentalnej Hiszpanii, który zdecydował się na taki krok. W 1991 roku korridy zakazały u siebie Wyspy Kanaryjskie.