"Proces polityczny w Katalonii trwa" - powiedział szef autonomicznych władz tego regionu Artur Mas w reakcji na decyzję Trybunału Konstytucyjnego. Według Masa orzeczenie sądu było "niepotrzebne" i "do przewidzenia". Republikańska Lewica Katalonii (ERC), druga po nacjonalistycznej partii Konwergencja i Związek (CiU) siła polityczna w regionie, oświadczyła, że "mapa drogowa w sprawie konsultacji nie powinna zostać zmieniona nawet o centymetr". Nikt na razie nie wie, jak daleko Mas i jego sojusznicy są gotowi się posunąć, w czasie gdy kataloński nacjonalizm zyskuje coraz większą popularność wśród opinii publicznej - pisze agencja AFP. ERC i CiU chcą zorganizować 9 listopada referendum w sprawie niezależności Katalonii, które rząd w Madrycie uznał za nielegalne. Jego uczestnicy mieliby się wypowiedzieć, czy chcą, aby Katalonia stała się państwem, i jeśli tak, to czy to państwo powinno być niezależne. We wtorek Trybunał Konstytucyjny częściowo anulował przegłosowaną w styczniu br. przez kataloński parlament "deklarację suwerenności". Służyła ona za podstawę przeprowadzenia referendum. Według AFP orzeczenie pozostawia pole do interpretacji dla obu obozów. Sąd orzekł, że niezgodna z konstytucją jest zasada, z której wynika, że "naród Katalonii (...) jest suwerennym podmiotem z politycznego i prawnego punktu widzenia". Trybunał przyznał jednak narodowi katalońskiemu "prawo do decydowania, pod warunkiem, że nie chodzi o prawo samostanowienia, które jest nieuznawane przez konstytucję". Według krajowych danych zamieszkana przez 7,5 mln ludzi Katalonia wytwarza ok. 18 proc. hiszpańskiego PKB. Tymczasem Katalończycy uważają, że dostają z powrotem nieproporcjonalnie mniej z podatków ściąganych przez rząd w Madrycie, a dzięki ich pracowitości i gospodarności utrzymuje się inne, bardziej zacofane regiony kraju.