Wszystkie ofiary śmiertelne to Hiszpanie: trzy kobiety, w tym jedna w ciąży, czterech mężczyzn i 14-letni chłopiec. Ponad 160 ludzi odniosło obrażenia; dwie osoby są w stanie krytycznym. W Lorce odnotowano poważne straty materialne: zawaliło się kilka budynków, a wiele popękało. Uszkodzeniu uległ m.in. historyczny zamek, runęła też wieża miejscowego kościoła. Kilkadziesiąt osób z personelu i pacjentów miejscowego szpitala zostało rannych i przewieziono ich do innych ośrodków medycznych. Ewakuowano też dom starców. W miasteczku zapanował chaos, doszło do paniki. Do tej pory odnotowano ponad 20 wstrząsów wtórnych, w tym o sile 3,1 w skali Richtera. Rząd Hiszpanii wysłał na miejsce katastrofy wojskową jednostkę ratunkową, złożoną z 350 żołnierzy, którzy w nocy ze środy na czwartek przeszukiwali zrujnowane bądź uszkodzone domy i udzielali pomocy poszkodowanym. Co najmniej 20 tys. mieszkańców Lorki w obawie przed wstrząsami wtórnymi spędziło noc pod gołym niebem m.in. na udostępnionym przez lokalne władze terenie targowym. Rada miasta ogłosiła stan alarmowy. Burmistrz Francisco Jodar zwrócił się do pobliskich miejscowości o dostarczenie wody, żywności, koców i materacy dla poszkodowanych. W całej gminie zawieszono w czwartek zajęcia szkolne aż do odwołania, gdyż trzeba sprawdzić stan wszystkich budynków. Nadal częściowo zamknięta pozostaje autostrada A-7 w kierunku Andaluzji. W pobliżu Lorki runęły dwa wiadukty, popękały nawierzchnie dróg i autostrad; nie kursują pociągi. W czwartek rano do Lorki udaje się wicepremier i minister spraw wewnętrznych Alfredo Perez Rubalcaba oraz minister obrony Carme Chacon Piqueras. Rząd Hiszpanii zapewnił o gotowości udzielenia wszelkiej pomocy potrzebującym i czasowo zawiesił kampanię przed wyborami samorządowymi, które odbędą się 22 maja. Setki ludzi, którzy nie mogą wrócić do domów, ustawiają się w kolejkach po żywność rozdawaną przez ratowników w mieście Lorca. Burmistrz miasta Francisco Jodar powiedział dziennikarzom, że co najmniej jedna trzecia z 90 tys. mieszkańców miasta spędziła noc po wstrząsach o sile 5,3 w skali Richtera pod gołym niebem. - Spędziliśmy noc tu, na placu. Ratownicy rozdają nam żywności i koce. Nie możemy wrócić do mieszkania dopóki inżynier nie obejrzy naszego budynku - mówi Edgar Rosales, 38-letni imigrant z Ekwadoru. Na niektórych ulicach Lorki, miasta którego historia sięga czasów imperium rzymskiego, leżą cegły i gruz. Trzęsienie, do którego doszło o godz. 18.46, zniszczyło też wiele samochodów. Do miasta wysłano 200 żołnierzy, którzy mają pomóc w akcji ratunkowej i zabezpieczyć budynki uszkodzone przez wstrząsy. W kilka godzin po trzęsieniu runęła część frontu poważnie uszkodzonego kościoła. Część budynków jest uważana za niestabilne. Po trzęsieniu rządząca w Hiszpanii partia socjalistyczna i centroprawicowa opozycja zawiesiły wiece wyborcze w całym kraju przed zaplanowanymi na 22 maja wyborami regionalnymi. Trzęsienia ziemi powodujące znaczne zniszczenia i ofiary są w Hiszpanii rzadkie. W 1969 roku w trzęsieniu o sile 7,8 w skali Richtera w położonym na południu kraju mieście Huelva zginęło 19 ludzi.