48-letniego Andrzeja podało na policję 8 osób - Polaków i Ukraińców. Jak donieśli ponad trzy miesiące temu obiecał im załatwienie pozwolenia na pobyt i pracę w Hiszpanii. Za usługę policzył sobie 80 tysięcy peset od osoby. Najpierw twierdził, że dokumenty zostaną wydane w ciągu dwóch tygodni. Kiedy oczekujący zaczęli się niecierpliwić, zażądał dodatkowych pieniędzy. Zapowiedział też, że jeśli ich nie dostanie, o przebywających na czarno zawiadomi policję. Na posterunek poszedł jednak nie Andrzej, ale ci, którzy mu zapłacili. Posłuchaj relacji korespondentki RMF FM Ewy Wysockiej: