W zmaganiu z koronawirusem wciąż podstawowym problemem jest brak sprzętu. Do Hiszpanii dotarło z Chin 640 tysięcy szybkich testów, które w ciągu kwadransa wykrywają obecność protein, które otaczają wirus. Jednak jak donosi prasa, powołując się na Ambasadę Chin, rząd kupił je od firmy, której nie ma na liście oficjalnych sprzedawców. Twierdzi, że ich skuteczność wynosi 30 proc. a nie 80 - jak zapowiadano. Wkrótce do Hiszpanii zacznie docierać sprzęt zakupiony w Państwie Środka za 432 mln euro - pół miliarda maseczek, 11 mln rękawiczek i 5,5 mln testów. Dopóki to się nie stanie, na własną rękę zakupy usiłują robić regiony, między innymi Wspólnota Madrytu i Walencja. Coraz trudniejsza sytuacja panuje w domach spokojnej starości, w których przebywa około 280 tys. pensjonariuszy. W większości z ośrodków zakazano wizyt, ale ich pracownicy, zwykle osoby bez medycznego przygotowania do zawodu, narzekają na brak sprzętu ochronnego. Twierdzą też, że pensjonariusze są pozostawieni samym sobie. W jednym z madryckich ośrodków zmarły już 23 osoby. Katalońska służba zdrowia informuje, że w 70 domach spokojnej starości zlokalizowano 212 chorych na koronawirusa. Tamtejsza administracja zgodziła się aby rodziny zabierały swoich bliskich do domów bez ryzyka, że stracą miejsce. W ciągu ostatniej doby wirus wykryto u 8 578 osób - to najwięcej od początku pandemii. Jednak rząd przypomina, że jeszcze w poniedziałek liczba chorych wzrastała o 25 proc. w ciągu doby, teraz - o 18 proc. Po raz pierwszy od tygodnia spadła liczba zmarłych. Zdaniem hiszpańskiego ministra zdrowia, Salvadora Illi, dane te świadczą o zmianie tendencji i wskazują, "że Hiszpania rozpoczyna fazę stabilizacji" pandemii. Przybywa też wyleczonych. Pacjenci, którzy opuścili szpitale - ponad 7 tys. osób - stanowią ponad 12 proc. zarażonych. Ewa Wysocka