Jak poinformowały władze regionu Galicia 73 osoby zginęły na miejscu, a cztery zmarły w szpitalu. Bilans jest w dalszym ciągu prowizoryczny. Lekarze także obawiają się, że liczba ofiar może wrosnąć, bo kilku pasażerów jest w krytycznym stanie. Do wypadku doszło o godz. 20.42, około czterech kilometrów od stacji Santiago de Compostela. Pociąg jechał z Madrytu do El Ferrol, nad Oceanem Atlantyckim. Hiszpańskie przedsiębiorstwo kolejowe RENFE podało, że składającym się z ośmiu wagonów i dwóch lokomotyw pociągiem podróżowało 247 ludzi. Większość to turyści, również zagraniczni, którzy chcieli obejrzeć planowany na wczorajszą noc pokaz sztucznych ogni i wziąć udział w corocznym święcie Santiago de Compostela. Koleje potwierdziły doniesienia mediów, że pociąg miał pięć minut opóźnienia. Szef regionalnego rządu Alberto Nunez Feijoo mówił, że sytuacja na miejscu wypadku była "szokująca"; sceny były dantejskie - powiedział w wywiadzie radiowym. Zwłoki leżały wzdłuż torów, nowe ciała co chwilę wydobywane były z wraków wagonów. Rzecznik ambasady RP w Madrycie Maciej Bernatowicz powiedział, że na razie nie ma doniesień o polskich ofiarach, ale nie można tego wykluczyć, gdyż hiszpańska policja nie podaje tożsamości ofiar. - Ale dobre informacje są takie, że konsulat nie otrzymuje żadnych telefonów ze szpitali - powiedział Bernatowicz. Przyczyny tragedii nie są na razie znane. Wiadomo jednak, że pociąg jechał bardzo szybko, a wykoleił się na zakręcie. Trwa poszukiwanie czarnej skrzynki, w której została zapisana prędkość pociągu. Jak jednak podają media, z nagranej podczas jazdy rozmowy maszynistów ma wynikać, że pociąg tuż przed katastrofą jechał z prędkością około 200 kilometrów na godzinę. Tymczasem na zakręcie, na którym się wykoleił, dozwolona prędkość to 80 kilometrów na godzinę. Również świadkowie radia mówią, że pociąg bardzo szybko wchodził w skręt i w pewnym momencie jakby zaczął zawracać. Wtedy też wagony powpadały na siebie. Hiszpański dziennik "El Pais" podał, że maszynista, który odniósł lekkie obrażenia, natychmiast po katastrofie przyznał, że pociąg jechał 190 km/h na zakręcie, gdzie obowiązywało ograniczenie do 80 km/h. Według "El Mundo" obaj maszyniści wyszli cało z katastrofy. Gazeta podała, powołując się na przedstawiciela lokalnych władz, że pociąg jechał 220 km/h, ale informatorzy w hiszpańskich kolejach twierdzą, że było to 180 km/h. Według źródeł rządowych raczej można wykluczyć hipotezę, by u źródeł zamachu stał akt terroru lub sabotaż. Lokalne media nazywają bohaterami mieszkańców sąsiednich okolic, którzy ruszyli z pomocą poszkodowanym w katastrofie. Także maszyniści pomagali ofiarom; jeden z nich bezpośrednio po katastrofie przez telefon powtarzał: "Wykoleiłem pociąg; co robić? co robić?". Mieszkająca w pobliżu 62-letnia Maria Teresa Ramos mówi, że słyszała potężny huk. - To była katastrofa. Ludzie krzyczeli. Wszyscy szukali koców i innych okryć, aby pomóc rannym. Nikt nigdy nie widział niczego podobnego - opowiadała. Niektórzy własnymi samochodami przewozili rannych do szpitali. Władze Santiago de Compostela odwołały zaplanowane na czwartek uroczystości ku czci św. Jakuba. Podczas tego święta ulice miasta, znanego ośrodka kultu tego męczennika, wypełniają turyści z całego świata. Król Juan Carlos oraz premier Mariano Rayoy złożyli kondolencje. Szef rządu, który pochodzi z Galicji, w czwartek będzie na miejscu katastrofy. Hotele w Santiago zaoferowały za darmo rodzinom ofiar i rannych darmowe pokoje i wyżywienie. W mieście powołano gabinet kryzysowy. To najpoważniejszy wypadek pociągu w Hiszpanii od 1972 roku, kiedy w katastrofie kolejowej pod Sewillą zginęło 77 ludzi. "El Mundo" pisze, że to pierwszy w Hiszpanii wypadek, do którego doszło na torach przystosowanych do szybkich kolei. Torowisko przeszło remont, aby dostosować je do wymagań tych kolei, ale system sygnalizacji nie został przystosowany - twierdzi gazeta. Cytuje też inżyniera z hiszpańskiego przedsiębiorstwa zajmującego się infrastrukturą kolejową, ADIF. Przyznał on, że nie zna dokładnych okoliczności wypadku, ale wyjaśniał, że jest mało prawdopodobne, by pociąg wykoleił się tylko z powodu dużej prędkości i jego zdaniem musiały istnieć jeszcze jakieś inne przyczyny.