Reklama

Hiszpania. 60-latek rozbił śmigłowiec, którym monitorował prędkość aut. Był pod wpływem narkotyków

Miał monitorować prędkość aut na drogach pod Madrytem, ale sam nie był w stanie zapanować nad maszyną, którą sterował. 60-letni Hiszpan rozbił śmigłowiec, jak się okazało - pod wpływem narkotyków. Mężczyźnie nic się nie stało, próbował nawet uciec z miejsca wypadku. Zanim zatrzymały go służby, pokonał pieszo 30 km.

Z ustaleń hiszpańskich mediów, opisujących we wtorek nietypowe zdarzenie, wynika, że mężczyzna, który rozbił maszynę należącą do Generalnej Dyrekcji Ruchu Drogowego (DGT) wyszedł bez szwanku z wypadku.

Uciekł z miejsca wypadku. Przeszedł 30 km

Stan pilota, jak relacjonuje telewizja Antena3, był na tyle dobry, że przeszedł on 30 km z miejsca wypadku, który miał miejsce w gminie Robleda de Chavelo, na północno-zachodnich przedmieściach Madrytu kierując się w stronę swego domu.

Według żandarmerii "dyskretne" opuszczenie miejsca wypadku śmigłowca służyło uniknięciu badania na obecność środków odurzających. Te wykonane zostało po zatrzymaniu 60-latka przy jednej z dróg i dało wynik pozytywny.

Reklama

Służby potwierdziły, że pilot helikoptera DGT był podczas feralnego lotu pod wpływem kokainy oraz metamfetaminy. Ustaliły też, że od dłuższego czasu mężczyzna jest uzależniony od narkotyków. 

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Madryt | Hiszpania | narkotyki | śmigłowiec | wypadek

Reklama

Reklama

Reklama