Jak poinformował rząd Hiszpanii, pochodzący z różnych państw Afryki migranci, wśród których jest jedna kobieta, zamieszkają w ośrodku dla uchodźców w Chiclana de la Frontera w prowincji Kadyks. "Specjalne pozwolenie na pobyt w Hiszpanii z powodów humanitarnych zostało im już wydane na okres 7 dni. W okresie tym migranci z Open Arms będą mogli złożyć wnioski azylowe. Do czasu ich rozpatrzenia będą mogli przebywać na terytorium naszego kraju" - poinformował rząd premiera Pedra Sancheza. Osoby te oraz dziesiątki innych uchodźców przez 20 dni przebywały na zatłoczonym statku hiszpańskiej organizacji pomocowej Open Arms Proactiva, który nie otrzymał zgody na wysadzenie swych pasażerów we Włoszech. Sprawa pasażerów Open Arms była w czwartek głównym tematem debaty w Kongresie Deputowanych (izbie niższej parlamentu Hiszpanii). Uczestniczącej w posiedzeniu wicepremier Carmen Calvo centroprawicowa opozycja zarzuciła, iż reprezentowany przez nią rząd "przykłada rękę do wspierania mafii przerzucających ludzi do Europy". Calvo broniła się, twierdząc, że rząd nie miał wpływu na misję hiszpańskiego statku Open Arms na Morzu Śródziemnym. Przypomniała, że w czerwcu jednostka ta bez zgody władz Hiszpanii wypłynęła w kierunku wybrzeża Libii. "Po wyłowieniu migrantów i udaniu się w kierunku Włoch kapitan statku Open Arms systematycznie odrzucał nasze apele o powrót do Hiszpanii" - powiedziała Calvo. Patrolowiec Audaz został wysłany 20 sierpnia w celu zabrania wszystkich znajdujących się na hiszpańskim statku migrantów. Wkrótce potem włoska prokuratura nakazała konfiskatę statku Open Arms i natychmiastową ewakuację wszystkich migrantów, pozwalając im zejść na Lampedusę. W poprzednich dniach zabrano z pokładu tej jednostki 27 nieletnich i około 20 chorych. Patrolowiec kontynuował jednak swą misję, by ostatecznie zabrać 15 osób.