Naimark, profesor historii w Instytucie Studiów Wschodnioeuropejskich na Uniwersytecie Stanforda, zasiada w międzynarodowej radzie naukowej niemieckiej Fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", która opracowała koncepcję przyszłej wystawy na temat wysiedleń Niemców w Berlinie. Koncepcji tej poświęcona była jedna z debat na poniedziałkowej konferencji frakcji CDU/CSU w Bundestagu na temat powojennej polityki wobec wypędzonych, wysiedleńców i niemieckich mniejszości narodowych. Dyskusja dotyczyła m.in. tego, czy wypędzenie Niemców można nazwać ludobójstwem, jak proponowali niektórzy uczestnicy konferencji. Zdaniem Naimarka przyszła berlińska wystawa "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" musi jasno rozróżnić pomiędzy pojęciami ludobójstwa i czystki etnicznej. - Czystki etniczne są dlatego bardzo niebezpieczne, bo mogą łatwo przekształcić się w ludobójstwo. Tak stało się w przypadku ludobójstwa Ormian (w czasie I wojny światowej), które zaczęło się od deportacji ludności - powiedział historyk. - Wypędzenie Niemców nie było jednak ludobójstwem, lecz czystką etniczną. Zamiarem ludzi, którzy to zaplanowali, nie była zagłada wszystkich Niemców - na ile wiemy - powiedział Naimark. Przyznał, że ze względu na liczne ofiary śmiertelne "można powiedzieć, iż (wypędzenie) nosiło pewne znamiona ludobójstwa". Naimark przestrzegł też przed tendencją do zrzucania odpowiedzialności za przymusowe przesiedlenia po wojnie na politykę międzynarodową i ustalenia deklaracji powojennej konferencji poczdamskiej (17 lipca 1945 - 2 sierpnia 1945). - Trzeba zachować tu równowagę. To nie międzynarodowa polityka dokonała wypędzeń, ale władze poszczególnych państw, np. Czechosłowacji i Polski. Polityka międzynarodowa tylko otworzyła furtkę - powiedział. Dyrektor Fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" Manfred Kittel powiedział, że zgodnie z koncepcją na wystawie pokazana zostanie historia wysiedleń ludności w XX wieku, osadzona kontekście II wojny światowej i nazizmu, ale i w historii europejskiej. - Decydujące jest, by ukazać całą genezę (wysiedleń), w tym ideę państwa narodowego - fatalną utopię pochodzącą z XIX wieku, I wojnę światową, Traktat Wersalski, problemy okresu międzywojennego. To wszystko jest ważne, by poznać prehistorię problemu - powiedział Kittel. Koncepcję wystawy "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" ostro skrytykował w trakcie konferencji przewodniczący Ziomkostwa Śląskiego Rudi Pawelka. Jego zdaniem niesłusznie uznano deklarację poczdamską za "podstawę prawną" wypędzeń. - Zaś jeśli chodzi o obozy pracy przymusowej dla Niemców, to w koncepcji mówi się jedynie o ciężkim znęcaniu się nad Niemcami w Czechosłowacji i Polsce. Ja wiem, że tam zginęło ponad sto tysięcy ludzi, uwięziono tam wiele tysięcy dzieci. Są już na ten temat prace historyków z Polski - powiedział Pawelka. Nie podoba mu się też traktowanie wypędzeń jako konsekwencji zbrodniczej polityki hitlerowskich Niemiec. - Inne narody też były wypędzane, choć nie miały Hitlera. Wypędzenie jest zawsze konsekwencją nacjonalizmu i rasizmu - powiedział. Plan przyszłej wystawy Fundacja "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" opublikowała pod koniec sierpnia. W radzie naukowej, która opracowała dokument, zasiadają też dwaj polscy historycy. Wystawa będzie częścią centrum informacyjno-muzealnego na temat wysiedleń, które powstanie za kilka lat w budynku Deutschlandhaus w centrum Berlina. Niemiecki rząd przeznaczył na projekt 29 mln euro. Z Berlina Anna Widzyk (PAP)