Rano na lotnisku w Phenianie Kim Dae-Junga i jego żonę osobiście powitał znany z niechętnego pokazywania się publicznie przywódca Korei Północnej Kim Jong-Il. Prezydenci uścisnęli sobie dłonie, a zgromadzony na lotnisku tłum skandował imię gościa i wymachiwał czerwonymi flagami. Potem obaj przywódcy zwyczajowo przeszli przed kompanią honorową. Gospodarze nie dali prezydentowi Korei Południowej dość czasu, by wygłosił - jak planowano - na lotnisku, bezpośrednio po przylocie, okolicznościowe orędzie do Północnych Koreańczyków. Tekst przemówienia Kim Dae Dzunga wręczono dziennikarzom na piśmie. Cały świat zastanawia się - czy dojdzie do przełamania zimnej wojny między komunistyczną północą a pro zachodnim południem. Na odpowiedź trzeba poczekać. Szczyt potrwa trzy dni, a władze północnej części półwyspu nie zgodziły się by zagraniczni dziennikarze bezpośrednio śledzili rozmowy. Do spotkania prezydentów obu zwaśnionych od lat państw miało dość już wczoraj. Na prośbę Phenianu, rozmowy przełożono o jeden dzień.