Obecny prezydent Vaclav Klaus, znany ze swojej niechęci do Karela Schwarzenberga, któremu co rusz wypomina a to przeczekanie komunizmu w Austrii, a to żonę Austriaczkę, a to szwajcarskie obywatelstwo (obok czeskiego) - zapowiedział ostatnio, że jeśli książę obejmie czeski "Hrad", to "zacznie myśleć o emigracji". Ta zapowiedź Klausa dostała się do czeskiej opinii publicznej za sprawą wymiany SMS-ów pomiędzy prezydentem, a osobą, którą portal "Lidovky.cz" nazywa jego "przyjacielem". "Przyjaciel", po poinformowaniu Klausa, że zamierza głosować na Schwarzenberga otrzymał SMS zwrotny następującej treści: "Jestem zaszokowany Pańskim SMS-em. Będzie Pan więc głosował na księcia? Ja w sytuacji, w której zostanie on wybrany będę myśleć o emigracji. VK". "Przyjaciel" z miejsca podzielił się SMS-em z mediami. Które zgodziły się zachować jego tożsamość w tajemnicy. Klaus czepia się archaicznej nieco czeszczyzny Schwarzenberga, zerowej czeszczyzny jego austriackiej żony (uwaga: hrabiny Teresy zu Hardegg auf Glatz und im Machlande), a syn Klausa, jak zresztą większość niechętnych księciu Karelowi obywateli, wyśmiewa jego wykonanie czeskiego hymnu, na temat którego możecie poczytać w TYM MIEJSCU. Czeska wersja "kondominium" i "dziadka z Wehrmachtu" Odpowiednikiem naszego "dziadka z Wehrmachtu" jest zarzut, który przeciw Schwarzenbergowi wywlókł syn Klausa, oskarżając jego ojca o współpracę z nazistami. Współpracownicy Milosa Zemana z kolei oskarżali żonę Karela Schwarzenberga o to, że w jej rodzinnym zamku wiszą nazistowskie symbole (za co Zeman musiał później publicznie przepraszać). Jest też czeska wersja "kondominium": zwolennicy Zemana z Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej oskarżają Karela Schwarzenberga o dążenie do powrotu "Protektoratu Czech i Moraw", czyli państwoidelnej, marionetkowej struktury, którą w miejscu Czech wprowadził Hitler po aneksji Czechosłowacji przed II wojną światową. A wszystko dlatego, że Schwarzenberg ma zwyczaj wyrażać się niepochlebnie na temat tzw. "dekretów Benesa", w wyniku których z czeskich Sudetów po II wojnie światowej wypędzono Niemców. "Komunista na Hradě? V žádném případě!" Lewicowemu kontrkandydatowi Schwarzenberga, Milosowi Zemanowi, przypinana jest z kolei łatka komunisty. "Komunista na Hradě? V žádném případě!" - głosi portal dekomunizace.cz Ivan Mladek (tak, ten od "Jożina z Bażin") na oficjalnej stronie wyborczej Karla Schwarzenberga (volimkarla.cz) ogłasza, że "nie chce kandydata, który dawniej był komunistą albo należał do pionierów". Sam Schwarzenberg, z kolei, oskarżył Klausa (który jest konserwatystą) i Zemana, że działają w "zmowie", obaj są "tylko lekko przemalowani na różowo", że "mają wspólne szkielety w szafie" i że rzeczoną "zmową" "oszukują naród", który "przez lata wierzył, że w kraju toczy się walka lewicy z prawicą". Za "komunistę", przypomnijmy, robił też Jan Fischer, jeden z kandydatów na prezydenta, którego wyborcy odstrzelili w pierwszej turze wyborów (Schwarzenberg wyprzedził go na ostatniej prostej). Dziwna (i pozaparlamentarna) partia o nazwie Balbinova Poeticka Strana wykupiła billboardy, na których można było zobaczyć Fischera w ubraniu członka niesławnych milicji ludowych, które służyły jako "zbrojne ramię partii" i brały udział - na przykład - w pałowaniu antykomunistycznych demonstracji. Jak zauważa słowacki dziennik "Pravda", to nieważne, kto wygra w czeskich wyborach: Zeman czy Schwarzenberg. "Zwycięży histeria i populizm". Możemy Czechom tylko współczuć. I powitać w klubie. Ziemowit Szczerek