- Mamy do czynienia z krwawymi zamachami samobójczymi, do których doszło (w czwartek i piątek) i chciałabym poznać opinię (dowódcy wojsk USA w Iraku generała Raya Odierno) na temat tych aktów i na temat tego, co można zrobić, by im zapobiec - powiedziała Hillary Clinton po przylocie towarzyszącym jej dziennikarzom. Od czwartku w serii zamachów samobójczych m.in. przeciwko szyickim pielgrzymom irańskim zginęło w Iraku co najmniej 140 osób. Kwiecień jest też najbardziej krwawym miesiącem od początku roku - w sumie w aktach przemocy poniosło śmierć 250 osób i blisko 700 zostało rannych. Clinton podkreśliła jednak, że mimo najnowszej fali przemocy Irak dokonał olbrzymich wysiłków i zasługuje na wsparcie. Jej zdaniem ostatnie zamachy świadczą o tym, że ekstremiści "boją się, że iracki rząd jest na właściwym kursie". - Myślę, że w Iraku zawsze będą konflikty polityczne i jak w każdym społeczeństwie będą różne stronnictwa, ale głęboko wierzę, że Irak jako taki jest na właściwej drodze - oświadczyła. Jak zapowiedziała, będzie nalegać na stworzenie "niesekciarskich sił bezpieczeństwa, które nie będą tolerować ani sekciarskich działań, ani żadnych zbrojnych zamachów na mieszkańców Iraku". Jest to dla Clinton pierwsza wizyta w Iraku od objęcia przez nią stanowiska. Dochodzi do niej na 9 tygodni przed przewidzianym wycofaniem sił amerykańskich z miast irackich. Oprócz gen. Odierno ma się także spotkać z prezydentem Iraku Dżalalem Talabanim, premierem Nurim al-Malikim oraz szefem irackiej dyplomacji Hosziarem Zebarim.