67-letni Periszić był oskarżony o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione przez podległe mu wojska w latach 1993-95 w Chorwacji oraz w Bośni i Hercegowinie. Prokurator żądał dla niego kary dożywotniego więzienia. Zarzuty dotyczyły roli, jaką Periszić odegrał podczas ostrzału Zagrzebia w maju 1995 r. pociskami kasetowymi przez Serbów chorwackich, rozpoczętego w maju 1992 r. i trwającego 43 miesiące oblężenia Sarajewa, podczas którego zginęło 10 tys. cywilów, oraz masakry w Srebrenicy w lipcu 1995 r., gdzie siły Serbów bośniackich wymordowały blisko 8 tys. Bośniaków (Muzułmanów). Według ONZ-owskiego trybunału, Periszić, szef sztabu generalnego armii jugosłowiańskiej w latach 1993-1998, utworzył centra, w których rekrutowano żołnierzy do wojska Serbów bośniackich dowodzonego przez generała Ratko Mladicia. Periszić zapewniał logistyczne wsparcie Serbom bośniackim i chorwackim, wiedząc, że jest ono wykorzystywane do popełniania zbrodni. - Gen. Periszić, nawet gdy został poinformowany o zbrodniach popełnianych przez Serbów bośniackich, nadal dostarczał im pomoc - podkreślił sędzia Bakone Moloto, uzasadniając wyrok. Periszić został uznany za winnego m.in. zabójstw, prześladowań politycznych, rasowych i religijnych oraz ataków na cywilów. W części aktu oskarżenia dotyczącego masakry w Srebrenicy sędzia uznał za udowodnione zarzuty: morderstwa, czynów nieludzkich i prześladowania. Nie uznał jednak generała za winnego eksterminacji. "Nie przedstawiono wystarczających dowodów" na to, że oskarżony "mógł przewidzieć" masakrę na Bośniakach - powiedział Moloto. Periszić, który nie przyznaje się do winy, jest jedynym przedstawicielem jugosłowiańskich władz skazanym za masakrę w Srebrenicy. Uważany w latach wojny za bliskiego współpracownika prezydenta Serbii Slobodana Miloszevicia, został zwolniony ze stanowiska szefa sztabu w 1998 r. za krytykowanie polityki Belgradu w Kosowie. Po odejściu z wojska założył partię polityczną i przyłączył się do reformatorskiego ruchu demokratycznego. Po obaleniu Miloszevicia w 2000 r. był krótko wicepremierem w rządzie zabitego później skrytobójczo Zorana Djindjicia. Został zmuszony do dymisji pod naciskiem oskarżeń o szpiegowanie na rzecz USA. Generał oddał się w ręce trybunału haskiego 7 marca 2005 r., by - jak deklarował - "bronić honoru i reputacji armii". Jego proces rozpoczął się 2 października 2008 r.