Niemiecka prokuratura udowodniła, że do Niemiec trafiło 15 kobiet w wieku od 20 do 25 lat; pochodziły z Polski i Ukrainy. Pracowały jako prostytutki, wynajmowano je na telefon. Poszkodowane bardzo często były szantażowane przez oskarżoną Polkę, która pełniła rolę tłumaczki oraz pośredniczki między członkami bandy a klientami. W całej sprawie wymienia się także nazwisko Michaela F., który miał kontakty z polsko-ukraińską grupą. Po całej aferze zrezygnował z wszelkich oficjalnych stanowisk; był wiceprzewodniczącym Rady Żydów w Niemczech oraz prezenterem w telewizji publicznej. Jednak, jak powiedział dziś sędzia prowadzący sprawę - nie będzie on przesłuchiwany w sprawie jako świadek. Jeden z klientów zakochany w kobiecie pracującej jako prostytutka miał zapłacić za jej uwolnieni 25 tys. euro.