Policja zarzuca Izraelczykowi Mosze H. wynajdywanie ludzi wymagających przeszczepu nerki i werbowanie do Kosowa dawców tego organu z Turcji i byłych republik radzieckich. Dawcom obiecywano zapłatę do 12 tys. euro za nerkę. Biorcy, głównie Izraelczycy, płacili za nerkę od 80 do 100 tys. euro. Niektórzy z dawców nigdy nie doczekali się pieniędzy - przypomina Reuters. Rzecznik cypryjskiej policji Baki Kelani powiedział agencji, że poszukiwany międzynarodowym listem gończym od 2010 r. podejrzany o inicjałach M.H. został aresztowany przed kilkoma dniami na Cyprze. Skandal z organami w Kosowie ujawniono w 2008 r., po tym, gdy na lotnisku w Prisztinie zatrzymano pewnego Turka, który zasłabł w związku z niedawnym usunięciem nerki. Siatka przestępcza działała w klinice Medicus pod Prisztiną. Dyrektor kliniki, urolog Lutfi Dervishi, został skazany na osiem lat więzienia, a jego syn Arban na siedem lat w 2013 r. Obaj się ukryli i żaden nie odbył kary - pisze Reuters. W 2016 r. kosowski sąd zarządził ponowny proces lekarzy i innych osób zamieszanych w tę sprawę. Proces trwa, oskarżeni nie przyznają się do winy, a policja twierdzi, że jest wśród nich zatrzymany w ubiegłym roku Lufti Dervishi. Jego syn i turecki lekarz Yusuf Sonmez wciąż są na wolności - pisze agencja. Przy tej okazji Reuters przypomniał o innej sprawie również związanej z handlem organami ludzkimi. To śledztwo wszczęto po opublikowaniu w 2011 r. raportu sprawozdawcy Rady Europy Dicka Marty'ego, który zarzucił partyzantom albańskim z Kosowa, że w latach 1999-2000 handlowali w Albanii organami pobieranymi głównie od zamordowanych Serbów. W tej sprawie na razie nie wniesiono żadnego aktu oskarżenia.