Hamas obiecał pomścić ten - jak go określił - najbardziej krwawy atak podczas fali przemocy od uprowadzenia i zabicia trzech młodych Izraelczyków i palestyńskiego nastolatka. Palestyńscy bojownicy kontynuowali w poniedziałek codzienny ostrzał Izraela, podczas gdy ze strony twardogłowych w koalicji premiera Benjamina Netanjahu rosła presja na ostrzejszą reakcję wobec dominującego w Strefie Gazy Hamasu. Izraelskie wojsko poinformowało, że jego lotnictwo zbombardowało "siedziby terrorystów i wyrzutnie rakiet" w Strefie Gazy, ale nie atakowało w południowym rejonie, w Rafah przy granicy z Egiptem, gdzie zginęli hamasowcy. Rzecznik wojska ppłk Peter Lerner powiedział, że bojownicy zginęli w wybuchu w tunelu przemytniczym, który Izrael zbombardował kilka dni wcześniej. Według niego bojownicy Hamasu udali się do tunelu ocenić szkody. Lerner powiedział też, że ostrzał Izraela ze Strefy Gazy przez bojowników Hamasu oznacza, że "teraz to izraelskie wojsko mówi o gotowości na eskalację". Kilkuset rezerwistów już zmobilizowano i wojsko gotowe jest zmobilizować łącznie 1500 - podał rzecznik. Według Izraela ze Strefy Gazy odpalono około kilkunastu rakiet i pocisków moździerzowych, ranny w ostrzale został jeden izraelski żołnierz. Napięcie między stronami wzrosło od zabicia w Jerozolimie Wschodniej 16-letniego Palestyńczyka w odwecie za śmierć trzech izraelskich nastolatków, o których zamordowanie władze Izraela oskarżyły dwóch członków Hamasu, Palestyńczyków z Hebronu na Zachodnim Brzegu Jordanu. Hamas zaprzeczył, jakoby miał jakikolwiek związek z tą zbrodnią. Izrael w niedzielę poinformował o aresztowaniu sześciu żydowskich podejrzanych o zamordowanie Mohammeda Abu Chudaira, którego zwęglone ciało znaleziono w środę w Jerozolimie, w dzień po pogrzebie trzech młodych Izraelczyków. Rzecznik Hamasu Sami Abu Zuhri oskarżył Izrael o "poważną eskalację" przemocy i zagroził odwetem, mówiąc, że Izrael "zapłaci za to".