- Francuzi bez wątpienia ukarali byłego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego za jego arogancję, styl życia, bycia, niezliczoną ilość kontrowersyjnych spraw, które opisywały media właściwie od samego początku jego prezydentury. Sarkozy nie przekonał Francuzów. Zaczął rozmawiać z nimi zbyt późno; odzyskiwał poparcie, gdyby kampania trwała jeszcze kilka dni, mógł być zwycięzcą, ale zdecydowanie nie docenił dystansu Francuzów do niego - ocenił w rozmowie z dziennikarzami Halicki, były szef sejmowej komisji spraw zagranicznych. Zaznaczył jednocześnie, że niechęć do Sarkozy'ego nie została zogniskowana w jednym kontrkandydacie. - Francois Hollande - wbrew temu co mówi się o zwycięstwie lewicy - został wybrany w zasadzie głosami centrum, a nawet skrajnej prawicy, bo 80 proc. wyborców Marine Le Pen, to głosy wrzucone do urny na rzecz socjalisty - powiedział Halicki. Zdaniem posła PO Francję czeka kohabitacja, a Hollande będzie "pewnego rodzaju zakładnikiem innych formacji niż jego". Ocenił, że wyniki wyborów prezydenckich we Francji nie przełożą się na wybory parlamentarne. Halicki zaznaczył, że "ukaranie" Sarkozy'ego nie oznacza rozwiązania głównego problemu Francji jakim jest gospodarka. Formułowane przez Hollande'a zapowiedzi renegocjacji paktu fiskalnego nazwał nierealnymi, a inne zapowiedzi gospodarcze "mało prawdopodobnymi do przeprowadzenia". "Hollande będzie musiał zmienić retorykę" Dodał, że zapowiedzi renegocjacji paktu fiskalnego mogą ograniczyć zaufanie do kursu gospodarczego Francji. - A przecież fundamentem gospodarki europejskiej jest silne euro - przekonywał Halicki. - Jeżeli Francois Hollande wmawia Francuzom, że budżet jest z gumy, że nie muszą oszczędzać, to bardzo szybko zmierzy się z brutalną rzeczywistością. Bo właśnie redukcja zbędnych wydatków, a jednocześnie dbałość o przychody jest kluczowa dla utrzymania wiarygodności gospodarczej. Nie można wmawiać Francuzom, że źródłem przychodów będzie opodatkowanie 2 tysięcy najbogatszych obywateli, bo oni bardzo szybko przeniosą swoje inwestycje gdzie indziej, to jest iluzoryczne założenie - mówił Halicki. Polityk PO uważa, że Hollande będzie musiał zmienić retorykę na bardziej racjonalną. Jak podkreślił, Hollande jest zwolennikiem większej integracji europejskiej. Pytany o perspektywy relacji Warszawa-Paryż Halicki przypomniał, że Hollande odwiedził Polskę w kampanii prezydenckiej. - Zauważył Warszawę jako jedno z nielicznych miast-stolic na trasie swojej kampanii. To bardzo dobry sygnał, natomiast przed kilku laty Francois Hollande mówił, że kolejnym krokiem na drodze integracji europejskiej, a zwłaszcza wyzwaniem dla Francji, jest wspólna polityczna administracja z Niemcami. Ciekawe, czy wykona dalszy krok w tej zapowiedzi - dodał Halicki. Zwycięzca wyborów prezydenckich we Francji socjalista Francois Hollande uzyskał 51,62 proc. głosów, a jego rywal, ustępujący prezydent Nicolas Sarkozy - 48,38 proc. - poinformowało w poniedziałek francuskie MSW po przeliczeniu wszystkich kart do głosowania. Triumf Hollande'a oznacza kres władzy prawicy w Pałacu Elizejskim po 17 latach nieprzerwanych rządów. Hollande będzie pierwszym lewicowym prezydentem Francji od czasu Francois Mitterranda, który piastował najwyższy urząd przez dwie siedmioletnie kadencje - w latach 1981-1995 roku.