Według US Geological Syurvey, monitorującego sytuację sejsmiczną na całym świecie, jeden z wstrząsów miał siłę 4,9 i nastąpił o 11.45 (17.45 czasu polskiego). Specjalne "miasteczka" Tymczasem rząd Haiti zaczął lokować osoby pozbawione dachu nad głową w specjalnych "miasteczkach" - oświadczył minister spraw wewnętrznych Haiti Paul Antoine Bien-Aime. Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) szacuje, że w samej stolicy Haiti, Port-au-Prince, dach nad głową straciło "co najmniej 500 tys." osób, które koczują obecnie w 447 obozowiskach. Panują w nich bardzo trudne warunki - zaledwie w trzech poszkodowani mają dostęp do wody pitnej. Władze zaczęły ich przenosić do "miasteczek", z których każde może pomieścić 10 tys. osób. - Rząd uruchomił darmowy transport. Trwa szeroko zakrojona operacja - podkreślił Bien-Aime. Dyrektor generalny FAO (Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa) Jacques Diouf zaapelował o pilną pomoc dla rolników na Haiti, gdyż w marcu rozpoczyna się okres siewu, który potrwa do maja. - Priorytetem jest dostarczenie ziarna siewnego, nawozów, paszy dla bydła, szczepionek i narzędzi rolniczych - zaznaczył. Bank Światowy zapowiedział natomiast, że na pięć lat zawiesza spłatę zadłużenia Haiti, które wynosi 38 mln dol., i "szuka sposobu jego całkowitego umorzenia". Problemy z pomocą Szef Południowego Dowództwa wojsk amerykańskich generał Douglas Fraser podkreślił, że na lądowanie na Haiti oczekuje ponad 1400 samolotów z pomocą. Według niego lotnisko w Port-au-Prince, które zostało uszkodzone w trzęsieniu ziemi, może przyjmować 120-140 maszyn dziennie. Jak zaznaczył, pomoc humanitarna dostarczana jest obecnie na cztery lotniska: w Port-au-Prince, w mieście Jacmel na południu Haiti oraz w San Isidoro i Barahomie w Dominikanie. Zastępca szefa misji stabilizacyjnej ONZ na Haiti Edmond Mulet przyznał, że jego pracownicy są przeciążeni. W wywiadzie dla francuskiego dziennika "Le Monde" zaznaczył, że celem misji jest "wyżywienie miliona osób w ciągu dwóch tygodni, a dwóch milionów przed upływem miesiąca". Tymczasem jest to bardzo trudne. - Lotnisko (w Port-au-Prince) jest bardzo małe i ma tylko jeden pas. Dwa główne porty miasta zostały zniszczone. Brakuje nam paliwa - oświadczył. Według niego, nigdy nie będzie znana dokładna liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia. - Wiele osób, które są pod gruzami, pozostanie tam na zawsze, bo runęły całe budynki i usunięcie gruzów wymagałoby ciężkiego sprzętu, którego nie mamy - oznajmił. Butelka wody za 10 dolarów Haitańskie władze alarmują, że pogarsza się - i tak już zły - dostęp potrzebujących do czystej wody. Mimo że z amerykańskiego lotniskowca Carl Vinson co kilkanaście minut startuje śmigłowiec z pojemnikami plastikowych butelek, które zrzuca wprost w tłum oczekujący w stolicy, za butelkę wody płacono w czwartek już 10 dolarów. W ciągu dziewięciu dni od trzęsienia ziemi butelka wody w Port-au-Prince podrożała trzykrotnie. Mało kogo stać na taki wydatek w kraju, w którym już przed katastrofą tylko co pięćdziesiąty mieszkaniec miał stałą pensję - pisze reporter madryckiego dziennika "El Pais". Ludzie nie mają pieniędzy, a banki wciąż jeszcze nie wypłacają tym, którzy mają coś na koncie. Jednak w ciągu ostatnich 24 godzin podwoiła się na ulicach Port-au-Prince liczba osób, które usiłują coś sprzedać: kilka pomarańczy, parę wiązek bananów, jakąś puszkę konserw "ze zrzutów". I oczywiście wodę. Przedstawiciel rządu powiedział w czwartek, że władze Haiti źle oceniają sposób dystrybucji wody i żywności: Amerykanie zrzucają pojemniki i kartony z śmigłowców z wysokości trzech metrów. Na dole rozrywają je między sobą najsilniejsi, którzy pierwsi się dopchają, a dla innych nie zostaje nic. Haitański rząd sugeruje, aby Amerykanie wyznaczyli punkty dystrybucji lub dostarczali pomoc do tworzonych obecnie obozów i wydzielili do ochrony tych działań jakąś część z dziesięciu tysięcy żołnierzy USA, którzy przybyli do miast. Według rozgłośni radiowych działających już w Port-au-Prince, budzą oni znacznie większy respekt niż ONZ-owskie błękitne hełmy. Krytyka - pisał w czwartek wysłannik madryckiego dziennika "ABC" - zaskoczyła dowództwo amerykańskiego lotniskowca zakotwiczonego na wodach przybrzeżnych naprzeciw Port-au-Prince. Tłumaczyło ono dziennikarzom, że wysyła do miasta śmigłowcami połowę codziennej produkcji dwóch agregatów do odsalania wody, jakie pracują na lotniskowcu i dostarczają codziennie 700 000 litrów wody pitnej. Pozostałe 350 000 litrów słodkiej wody to dzienne zapotrzebowanie lotniskowca. Zobacz moment trzęsienia zarejestrowany w haitańskim sierocińcu: