W oświadczeniu odczytanym w Izbie Gmin minister przypomniał, że porozumienie Ukrainy z Rosją z roku 1997 ustalało zasady korzystania przez Rosjan z baz na Krymie do 2017 roku. Porozumienie zabrania Rosji rozmieszczania żołnierzy poza terenem baz, chyba że za zgodą ukraińskiego rządu. W 2010 r. Wiktor Janukowycz wydłużył obowiązywanie umowy do 2042 r. Z kolei w Memorandum Budapeszteńskim Rosja, USA i W. Brytania zobowiązały się do respektowania suwerenności i granic Ukrainy i do powstrzymania się od wszelkich gróźb użycia siły przeciwko integralności terytorialnej i niepodległości politycznej tego państwa. W zamian Ukraina przekazała do zniszczenia przejętą po rozpadzie ZSRR broń nuklearną. Brytyjski minister polemizował z twierdzeniami prezydenta Władimira Putina o domniemanym zagrożeniu rosyjskojęzycznej ludności na Ukrainie. Zaznaczył, że Moskwa nie przedstawiła żadnych dowodów, potwierdzających istnienie takiego zagrożenia. Za bezpodstawne uznał też Hague twierdzenia, że podstawą prawną do interwencji może być to, że zbiegły prezydent Wiktor Janukowycz zwrócił się listownie do Moskwy o wysłanie sił zbrojnych. Pokreślił, że Janukowycz jako odsunięty od władzy nie miał takiego prawa. Hague wyraził się z uznaniem o postawie rządu w Kijowie, który, jak powiedział, "nie dał się sprowokować w ekstremalnej sytuacji". Za priorytety uznał deeskalację sytuacji - powrót rosyjskich żołnierzy do baz, poszanowanie suwerenności Ukrainy, załatwienie w drodze negocjacji wszelkich kwestii, związanych z prawami rosyjskojęzycznej mniejszości oraz międzynarodową pomoc dla Ukrainy w zamian za pilne reformy.