Cytując zachodnie źródła dyplomatyczne izraelska gazeta pisze o postępie rozmów między dwoma krajami, odnotowując jednocześnie, że nie udało się jeszcze osiągnąć porozumienia w sprawie odszkodowania. Według "Haareca" negocjacje zostały wznowione w grudniu, gdy Turcy zaprosili izraelską delegację do Ankary. Przedstawiciele tureckich władz złagodzili wówczas swoje stanowisko i obniżyli żądania dotyczące rekompensaty. Początkowo życzyli sobie odszkodowania w wysokości 30 mln dolarów, a Izrael był gotów zapłacić o połowę mniej. W następnych tygodniach premier Benjamin Netanjahu konsultował się z negocjatorami i postanowił zwiększyć ofertę do 20 mln USD. "Haarec" pisze, że pieniądze te nie zostaną bezpośrednio wypłacone bliskim zabitych i osobom, które w ataku odniosły obrażenia. Środki trafią na specjalny fundusz humanitarny, z którego pieniądze będą rozdzielane w oparciu o jasne kryteria. Przedstawiciele izraelskich władz, których wypowiedzi przytacza gazeta, twierdzą, że ostatecznego porozumienia w tej sprawie nie uda się osiągnąć przed tureckimi wyborami lokalnymi, zaplanowanymi na 30 marca. Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan obawia się, że porozumienie z Izraelem mogłoby mu zaszkodzić. 31 maja 2010 roku izraelscy komandosi zaatakowali statek "Mavi Marmara", który w składzie Flotylli Wolności płynął do Strefy Gazy. Zginęło dziewięciu Turków, a kilkudziesięciu propalestyńskich działaczy zostało rannych. Flotylla miała przełamać morską blokadę Strefy Gazy i dostarczyć tam 10 tys. ton pomocy humanitarnej. Incydent z Flotyllą Wolności doprowadził do załamania się stosunków turecko-izraelskich, które były napięte od izraelskiej operacji zbrojnej w Strefie Gazy z grudnia 2008 roku i stycznia 2009 roku. Graniczący z Syrią Izrael i należąca do NATO Turcja niegdyś dzieliły się informacjami wywiadowczymi i przeprowadzały wspólne ćwiczenia wojskowe. Współpracy tej zaniechano od czasu ataku na flotyllę.