Odpowiadając na pytania studentów uniwersytetu stanu Kentucky w Louisville, pani Clinton oceniła, że w przypadku prawdziwej normalizacji przywódcy kubańscy "straciliby wszelkie usprawiedliwienia" tego, co działo się na Kubie w ciągu ostatnich 50 lat. Clinton dodała, że obecnie "cały świat widzi to co my widzieliśmy od dawna: nieustępliwy, twardy reżim dławiący możliwości Kubańczyków". Amerykańska sekretarz stanu podkreśliła, że obecnie wiele krajów "zaczęło krytykować Kubę, bowiem władze tego kraju pozwalają ludziom umierać". Jak podkreślają amerykańskie media, była to aluzja do więźnia politycznego Orlando Zapaty, który zmarł 23 lutego po prawie 3 miesiącach głodówki i dysydenta Guillermo Farinasa, który od 44 dni nie przyjmuje posiłków i płynów domagając się uwolnienia 26 chorych więźniów politycznych. USA i Kuba nie utrzymują stosunków dyplomatycznych od 1961 r. Ponadto Waszyngton zastosował wobec Kuby embargo gospodarcze, które obowiązuje już od 47 lat. Barack Obama, po objęciu urzędu prezydenta USA w styczniu ub. r. obiecywał "nowe otwarcie" w polityce wobec Kuby, jednak po początkowych pojednawczych gestach z obu stron, proces poprawy stosunków uległ zahamowaniu. W grudniu ubiegłego roku Fidel Castro, który wycofał się z aktywnego życia politycznego ale formalnie pozostaje nadal przywódcą Komunistycznej Partii Kuby, oskarżył Obamę, że "pod przykrywką uśmiechów prowadzi taką samą agresywną politykę" wobec Kuby jak jego poprzednik George W. Bush.