Gyurcsany zapowiedział, że projekt budżetu zostanie przedstawiony parlamentowi do 31 października. - Widziałem wstępne liczby i czuję się w obowiązku ostrzec, że czeka nas bardzo oszczędny rok, a nawet lata - oświadczył premier otwierając poniedziałkowe posiedzenie parlamentu. "Nie będzie ich może siedem, ale w sferze budżetu na pewno czekają nas dwa chude lata". Dodał, że deficyt budżetowy w roku przyszłym ma spaść do 6,8 proc. PKB, a w 2008 - do 4,3 proc. PKB. W tym roku przekroczy on zapewne 10 proc. PKB i będzie najwyższy w Unii Europejskiej. Gyurcsany zapowiedział, że przyszłym roku nie będzie więcej funduszy na służbę zdrowia niż w tym, a trzeba wziąć pod uwagę, że inflacja wyniesie 6 proc. Jak informuje na stronie internetowej rozgłośnia InfoRadio, posłowie największej partii opozycyjnej, centroprawicowego Fideszu zgodnie z zapowiedzią opuścili przed przemówieniem Gyurcsanya salę obrad. Od 17 września na Węgrzech trwają protesty antyrządowe, wywołane ujawnieniem nagrania z wypowiedzią premiera, w której przyznaje on, iż przed kwietniowymi wyborami parlamentarnymi oszukiwał społeczeństwo co do stanu gospodarki. Przed wyborami socjaliści zapowiadali, że deficyt budżetowy wyniesie w tym roku 4,7 proc. PKB i Węgry będą gotowe do przyjęcia euro w 2010 r. Analitycy twierdzą obecnie, że jest to mało prawdopodobne przed 2014 r. Zgodnie z kryteriami z Maastricht, warunkiem wejścia do strefy euro jest zmniejszenie deficytu budżetowego do najwyżej 3 proc. PKB. Raport specjalny: Zamieszki na Węgrzech