Emerytowanemu wojskowemu wymiar sprawiedliwości zarzuca m.in. ludobójstwo, torturowanie i przesiedlenia tysięcy Majów. Obrońcy praw człowieka podkreślają, że postawienie go przed sądem będzie symbolicznym zwycięstwem ofiar dyktatury z lat 1982-1983. Prokuratura twierdzi, że można postawić mu zarzuty w związku z wymordowaniem 1.771 Ixilów, odłamu Majów zamieszkujących Gwatemalę. Zdaniem oskarżycieli to właśnie Rios Montt nadzorował przebieg operacji wojska, jednostek paramilitarnych i urzędników państwowych, gdyż zarzucał Ixilom udzielanie wsparcia partyzantce. 86-letni dziś generał jest pierwszym byłym przywódcą, którego sądy Ameryki Łacińskiej zamierzają oskarżyć o ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Od wielu lat władze Gwatemali poddawano krytyce za bezczynność lub niechęć w ściganiu przedstawicieli sił rządowych i sprzymierzonych z nimi jednostek paramilitarnych, które w czasie trwającej 36 lat wojny domowej z lewicową partyzantką stosowały taktykę spalonej ziemi: wkraczały do zamieszkanych przez Majów wsi, dokonywały tortur i gwałtów, mordowały bezbronną ludność, w tym kobiety i dzieci. Pomimo serii dochodzeń międzynarodowych, które dowiodły jego odpowiedzialności za popełnione zbrodnie, Rios Montt przez 15 lat zasiadał w parlamencie, a immunitet pozwalał mu na unikanie procesów. Dopiero w ubiegłym roku stracił mandat i władze Gwatemali nałożyły na niego areszt domowy. Ponadto USA uwarunkowały swą pomoc finansową dla Gwatemali m.in. ukróceniem bezkarności zbrodniarzy wojennych. Adwokaci Rios Montta próbują zablokować proces argumentując, że byłego dyktatora objęła amnestia. Według danych ONZ w czasie toczonej od 1960 do 1996 roku wojny domowej w Gwatemali zginęło bądź zaginęło ponad 200 tysięcy ludzi, głównie Majów. Z powierzchni ziemi usuwano całe wsie, ich ludność mordowano.