Konserwatysta Giammatei, były chirurg i były szef więzienia, wygrał wybory w sierpniu zeszłego roku startując z ramienia prawicowej partii Vamos (Chodźmy). Zdecydowanie pokonał wówczas Sandrę Torres z centrolewicowej Narodowej Jedności na rzecz Nadziei (UNE). Nowy prezydent zamierza walczyć przede wszystkim z gigantyczną w Gwatemali korupcją. Ten problem dał o sobie znać już przed ceremonią zaprzysiężenia, która opóźniła się o pięć godzin. Jak pisze agencja Reuters, sytuację tę spowodowali odchodzący ze swoich stanowisk niektórzy urzędnicy państwowi, którzy poprzez wprowadzenie zamieszania próbowali uniknąć aresztowania za czyny korupcyjne. Trudne zadanie 63-letni Giammatei obecnie choruje na stwardnienie rozsiane i porusza się przy pomocy kul. Nie przeszkodziło mu to jednak w wygłoszeniu płomiennego przemówienia, w którym zapowiedział nadchodzącą zmianę. Ogłosił, że chce powołania krajowych sił antykorupcyjnych, które zastąpiłyby dotychczasowe organa walczące z korupcją, które wprawdzie wspierane były przez ONZ, ale zwalczane zażarcie były przez poprzedniego prezydenta, uwikłanego wraz z całą rodziną w wiele afer korupcyjnych. Giamettei będzie musiał zmierzyć się także z 60-procentowym wskaźnikiem ubóstwa, powszechną przestępczością i bezrobociem, które skłaniają setki tysięcy Gwatemalczyków do migracji na północ. Nowy szef państwa stanie też przed poważnym dylematem w polityce zagranicznej. Pod koniec lipca ubiegłego roku Gwatemala podpisała z USA niepopularne porozumienie, które ma ograniczyć migrację z krajów Ameryki Środkowej do Stanów Zjednoczonych i rozwiązać kryzys na granicy z Meksykiem. Giamattei krytykował porozumienie, ale nie jest jasne, czy będzie w stanie zrobić coś, aby je zablokować.