W minioną środę mężczyźni w strojach budowlańców skuli rzeźbę przedstawiającą Mefistofelesa z "Fausta" Johanna Wolfganga Goethego, która znajdowała się nad drzwiami wejściowymi zabytkowej kamienicy. Na miejsce przyjechał patrol policji, jednak nikogo nie aresztowano. Członkowie organizacji "Kozacy Petersburga", w liście, w którym przyznali się do zniszczenia płaskorzeźby, napisali, że wizerunek diabła w pobliżu świątyni (obok powstaje budynek cerkwi ) budził zgorszenie, a sama kamienica stała się miejscem, w którym czci się szatana. Dzieła sztuki niszczą nie tylko Kozacy, ale też członkowie założonej przez Dimitrija Corinowa organizacji "Boża Wola". Dwa tygodnie temu jej członkowie poszli na wystawę rzeźb i grafik, i zniszczyli kilka "świętokradczych" prac Wadima Sidura. Wandali zatrzymano, ale po kilku godzinach zostali wypuszczeni. Corinow zapowiedział, że będzie niszczył dzieła sztuki tak długo, aż bluźniercza - jego zdaniem - wystawa zostanie zamknięta. - Demonstracyjny wandalizm wymierzony w dzieła sztuki niezbyt odbiega od tego, co wyczyniają talibowie i bojownicy Państwa Islamskiego. Nasi prawosławni bojówkarze wytoczyli wojnę świeckiemu państwu - powiedział Borys Wiszniewski, deputowany do parlamentu Sankt Petersburga, który domaga się ukarania sprawców. Akty wandalizmu stają się coraz częstsze, więc zareagowała na nie Rosyjska Cerkiew Prawosławna. Wsiewłod Czaplin, który kieruje wydziałem stosunków ze społeczeństwem Patriarchatu Moskiewskiego, powiedział, że co prawda niszczenie dzieł jest niezgodne z prawem, ale dzieła te mają "pornograficzny charakter" i "kalają symbole wiary" i zapowiedział w tej sprawie zorganizowanie w tej sprawie "zgodnego z prawem protestu". Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu "Gazety Wyborczej".