Do nowej Unii Władimira Putina, oprócz Rosji, przystąpiła Białoruś, Armenia i Kazachstan. Podstawową zasadą, na jakiej opierać ma się ten projekt jest zasada swobodnego przepływu towarów, usług, kapitału i siły roboczej, a także wspólna polityka gospodarcza. Plany są ambitne, jednak eksperci i analitycy podchodzą do projektu ze sceptycyzmem. Od 1 stycznia obowiązuje tylko swobodny przepływ pracowników. Całkowite zniesienie barier między krajami członkowskimi ma zostać osiągnięte w 2025 roku. Kirił Koktysz z Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych MSZ Rosji zauważa w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że Euroazjatycka Unia Gospodarcza ma pełnić podobną rolę jak Unia Europejska - jej zadaniem jest doprowadzić do liberalnego połączenia gospodarek. Jednak w jego opinii, wspólna polityka ekonomiczna doprowadzi przede wszystkim do wzrostu wpływów politycznych Rosji. Analitycy zwracają także uwagę na dużą rozbieżność interesów członków EUG. Ich zdaniem może to rodzić konflikty. Andriej Piontkowski, rosyjski politolog, mówi w rozmowie z gazetą, że "nikt nie zamierza rezygnować z własnej suwerenności i godzić się na powstanie nowego ZSRR". Dlatego - w jego opinii - Unia będzie "kolosem na glinianych nogach".