Głęboko zakorzenione społeczne krzywdy i konflikty - te zadawnione i te nowe - powodujące stałe kurczenie się przestrzeni dla rozwoju demokracji, a także terroryzm, to czynniki, które stawiają pod znakiem zapytania pokój, stanowiąc przeszkodę dla zrównoważonego rozwoju i respektowania praw człowieka na Bliskim Wschodzie - ocenił sekretarz generalny. W swym wystąpieniu na forum rady Bezpieczeństwa ONZ Antonio Guterres wskazał również na zagrożenia dla integralności terytorialnej poszczególnych państw. W obliczu takiego zagrożenia stoi m.in. Syria, Jemen czy Libia. Przypomniał o milionach przymusowo wysiedlonych. Zaznaczył, że skutki niestabilności w poszczególnych państwach nie ograniczają się do ich terytorium, ale stają się też udziałem krajów sąsiednich. Konieczność regulacji konfliktu izraelsko-palestyńskiego Konflikt izraelsko-palestyński stanowi niemal wzorcowy przykład tego negatywnego zjawiska. Zdaniem Antonio Guterresa rozwiązanie polityczne oparte na zasadzie "dwa państwa dla dwóch narodów" pozwoliłoby społeczeństwu Izraela i Palestyńczykom żyć obok siebie w pokoju. Uregulowanie tego konfliktu uznał za warunek konieczny wystarczający dla bezpieczeństwa i stabilności w całym regionie. Wojnę w Syrii, która pociągnęła za sobą blokady wojskowe licznych obszarów pogrążonych w głębokim kryzysie humanitarnym - z głodem i brakiem opieki medycznej na czele - określił jako poligon doświadczalny dla wielu "zastępczych wojen" prowadzonych z udziałem aktorów regionalnych i międzynarodowych. W poniedziałkowym przemówieniu szef ONZ pochwalił Irak za sukcesy w walce z Państwem Islamskim i ekstremizmem. W jego ocenie państwo to skutecznie oddaliło od siebie ryzyko fragmentacji. Jeśli w czasach zimnej wojny rywalizujące ze sobą mocarstwa potrafiły znajdować sposoby, by kontynuować dialog i niekiedy współpracować, to tym bardziej jest to możliwe w wypadku krajów Bliskiego Wschodzie i w Afryki Północnej - argumentował Guterres. Wezwał członków Rady Bezpieczeństwa, by zabiegali o konsensus i przemawiali jednym głosem w sprawach dotyczących tych obszarów globu. Organizacje regionalne mogą również wnieść swój wkład w wysiłki na rzecz dyplomacji prewencyjnej, mediacji i budowania zaufania - przekonywał. Debata po wystąpieniu sekretarza W debacie po wystąpieniu sekretarza generalnego zabrał głos m.in. zastępca stałego przedstawiciela RP przy ONZ Mariusz Lewicki. Polak zwrócił uwagę na fakt, że wobec utrzymujących się konfliktów i chaosu na Bliskim Wschodzie kluczowe jest ustosunkowanie się do związanych z tym wyzwań i przyczyn nie tylko przez RB, ale całą społeczność Narodów Zjednoczonych. Jego zdaniem w tym zapalnym regionie nie zapanuje pokój, jeśli najpierw nie zagwarantuje się ochrony praw człowieka i nie zapewni warunków dla rozwoju. Nie da się tego osiągnąć bez położenia kresu bezkarności i bez pociągnięcia do odpowiedzialności sprawców najpoważniejszych zbrodni popełnionych w czasie konfliktów. Lewicki postulował, by koncentrować na edukacji młodzieży, bo może to prowadzić do zapobiegania konfliktom w przyszłości. W jego ocenie większą rolę polityczną i społeczną w tamtejszych społecznościach powinny odgrywać kobiety. Trzeba też zapewnić skuteczną ochronę mniejszości religijnych, zwłaszcza chrześcijańskich - argumentował. Nawiązując do konfliktu izraelsko-palestyńskiego Lewicki wskazał na konieczność "rewitalizacji rozmów" z udziałem przedstawicieli regionu, a także zwiększenie zaangażowania ONZ. "Wynegocjowanie rozwiązania polegającego na utworzeniu dwóch państw oraz uzgodnienie statusu Jerozolimy, wypracowanie stanowiska ws. osadnictwa i palestyńskich uchodźców, wyznaczenie granic i przyjęcie uzgodnień w zakresie bezpieczeństwa to wciąż realny scenariusz pozwalający na spełnienie uzasadnionych aspiracji obydwu stron" - przekonywał zastępca stałego przedstawiciela RP przy ONZ. Wierszynin: Jednostronne decyzje oddalają rozwiązanie Poniedziałkowemu posiedzeniu RB przewodniczył wiceminister spraw zagranicznych Rosji Sergiej Wierszynin, mianowany na to stanowisko w marcu br. Rosyjski dyplomata wyraził opinię, że zapobiec cierpieniom ludności cywilnej i innym tragediom w regionie można tylko podejmując wspólne działania w RB, które pozostają w zgodzie z prawem międzynarodowym. Jednostronne decyzje są nie tylko szkodliwe i oddalają rozwiązanie, ale generują też nowe problemy - argumentował. Zaapelował, by nie upolityczniać działań podejmowanych przez Radę, szanować niezależność i integralność krajów oraz propagować kulturę pokoju i współistnienia wielu religii i narodowości. Rosjanin zgodził się z sekretarzem Guterresem, że kluczowe jest stworzenie warunków dla powrotu Palestyńczyków i Izraelczyków do stołu negocjacji i rozpoczęcie treściwych rozmów. Przypomniał, że Rosja wystąpiła z inicjatywą zorganizowania szczytu izraelsko-palestyńskiego w Moskwie i zaproszenie to zachowuje ważność. Ponownie zaapelował do RB, aby wysłała swą misję w rejon konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Zgoła inaczej widzą sytuację na Bliskim Wschodzie Amerykanie. W opinii zastępcy ambasadora USA przy ONZ Jonathana Cohena u podstaw konfliktów na Bliskim Wschodzie leży złowroga działalność Hamasu, które de facto sprawuje władzę w Strefie Gazie, ale bardziej niż rozwiązywanie problemów społecznych czy niesienie pomocy Palestyńczykom interesuje go inicjowanie przemocy. Obwinił także Hezbollah oraz rząd Iranu o promowanie terroru w regionie. "Stany Zjednoczone wierzą, że pokój jest możliwy, ponieważ wierzymy w prawo ludzi do samostanowienia. Będziemy nadal dążyć do pokoju, wolności i ochrony praw człowieka na Bliskim Wschodzie" - zapewnił. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski