- Kiedy w latach 90. pojawił się problem Abchazji i Osetii, to społeczność międzynarodowa nie potrafiła zareagować stanowczo i konstruktywnie. Nie daje się pilnować stada owiec wilkowi, a Rosja, która jest stroną w całym konflikcie, nie może być rozjemcą - uważa Maciejewski. W jego opinii to, co obecnie ma miejsce w Gruzji "powstało na własne życzenie społeczności międzynarodowej, za jej zgodą i cichą przychylnością". - Grzech zaniechania w historii zawsze się mści - teraz wszyscy mamy okazję tego doświadczyć - zwrócił uwagę. Maciejewski zauważył, że "po raz pierwszy polski prezydent i polski rząd mówią jednym głosem na temat Gruzji". - Dotychczas tylko prezydent mówił, nie było stanowczego stanowiska polskiego rządu. Czy było potrzeba działań wojennych, aby zmobilizować polski aparat rządowy do takich działań? - pytał. Zdaniem Maciejewskiego obecnie najważniejsze jest, by "to, co w chwili obecnej dzieje się na terenie Gruzji, zatrzymało się na granicy Gruzji, nie rozlało na zewnątrz, na państwa ościenne". - To byłby najgorszy scenariusz, dlatego w chwili obecnej należy zrobić wszystko by doprowadzić przynajmniej do zawieszenia broni, a potem stopniowo - do dyskusji o rozejmie - powiedział Maciejewski. - Trzeba jednak pamiętać, że mamy do czynienia z wojną; maszyna wojny ruszyła i zatrzymać ją będzie trudno - podkreślił.