Mąż i dwóch synów 58-latki z Tarnobrzega opuścili dziś szpital. Natomiast sama pacjentka, której stan zdrowia poprawia się, zostanie w szpitalu co najmniej do niedzieli. - Będziemy ją w tym czasie obserwować. Jak widać, wirus ten naprawdę nie jest zjadliwy i dzięki szybkiemu zgłoszeniu się do szpitala, gdzie podano leki, pacjentka wraca do zdrowia - powiedziała rzeczniczka mieleckiego szpitala Aneta Dyka-Urbańska. Hospitalizowana kobieta jest mieszkanką Tarnobrzega. 2 maja przyleciała z Nowego Jorku na pokładzie samolotu LOT. Podczas lotu nie miała objawów grypy, więc szansa by zakaziła kogoś ze współpasażerów, jest mała. W przypadku drugiej kobiety, która wczoraj zgłosiła się do mieleckiej placówki z podejrzeniem zarażenia się wirusem, wstępnie oceniono, że nie ma ona w ogóle grypy. Jest to 61-letnia mieszkanka Kolbuszowej, która pod koniec kwietnia przyleciała z Chicago. Grypa - czy warto się szczepić? Przeczytaj!