Jego zdaniem, Rosja wstrzyma, zgodnie z deklaracją, działania militarne. Stanie się tak dlatego, że osiągnęła swoje cele, czyli wyparła Gruzinów z tych terenów Osetii Południowej i Abchazji, które były jeszcze kontrolowane przez władze w Tbilisi. Przerwanie walk - podkreślił ekspert - nie oznacza jednak zaprzestania np. działań wywiadowczych; tego Rosja w projekcie planu rozejmowego nie zadeklarowała. Spośród pięciu punktów zapisanych w planie Górecki zwrócił uwagę zwłaszcza na dwa ostatnie. Czwarty punkt zakłada powrót sił zbrojnych Gruzji do stałych miejsc dyslokacji, a piąty wycofanie wojsk rosyjskich na linię sprzed rozpoczęcia działań bojowych. Między tymi punktami jest, zdaniem eksperta, dysproporcja. - Nie ma mowy o wycofaniu wojsk rosyjskich na pozycje sprzed rozpoczęcia konfliktu, tylko sprzed rozpoczęcia działań. Zależnie od interpretacji można uznać, że wojska rosyjskie zaczęły działania bojowe w momencie, kiedy już byli w Osetii Południowej - tłumaczył. Jest to, jego zdaniem, furtka umożliwiająca Rosjanom pozostanie w Osetii Południowej i Abchazji. Ponadto, jak zaznaczył, Rosjanie domagają się prawa do pełnienia roli sił pokojowych na tych terenach, co umożliwi im kontrolowanie sytuacji. Drugą furtką, jak mówił Górecki, jest brak wzmianki w planie rozejmowym o wojskach abchaskich i osetyjskich. "Mimo że te republiki są pod bardzo dużym wpływem rosyjskim, Rosja nie bierze odpowiedzialności za to, co te armie robią. Gdyby teoretycznie działania zbrojne podjęła np. armia abchaska przeciwko terenom graniczącym z Abchazją, to Moskwa umywa od tego ręce" - zaznaczył. Wszystko to sprawia - podkreślił Górecki - że proces rozwiązywania konfliktu będzie długotrwały i kłopotliwy. Będzie go utrudniał jeszcze chaos informacyjny powodowany przez sprzeczne doniesienia na temat tego, co dzieje się w poszczególnych rejonach Gruzji. Zdaniem Góreckiego, Gruzja raczej nie wyjdzie z tego konfliktu w całości. Władze w Moskwie - mówił - dają dowody tego, że traktują, zwłaszcza Osetię Południową, jak swoje terytorium, mimo że, z prawnego punktu widzenia, uznają integralność terytorialną Gruzji. - Mieliśmy dziś wypowiedź Dmitrija Kozaka, który jest ministrem rozwoju Federacji Rosyjskiej. On zapowiedział, że w ciągu 14 dni zostanie opracowany plan modernizacji i rozwoju społeczno- gospodarczego Osetii Południowej. Mieliśmy też dziś wypowiedź rosyjskiego ministra oświaty Andrieja Fursenki, który był w Osetii Południowej i miał oszacować potrzeby miejscowej oświaty - mówił ekspert. I wreszcie - dodał - "mieliśmy najważniejszą z tego wypowiedź ministra finansów Aleksieja Kudrina, który podczas narady u prezydenta Miedwiediewa powiedział dzisiaj, że finansowanie dla Osetii Południowej wyniesie 10 mld rubli, pochodzących z funduszu rezerwowego rządu Federacji Rosyjskiej, z budżetu Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych i z Państwowego Funduszu Wsparcia Regionalnego". - Można odnieść wrażenie, że Rosjanie traktują Osetię Południową jak swój teren - powiedział Górecki. Już na początku procesu pokojowego dojdzie, zdaniem eksperta, do rywalizacji o to, kto ma kontrolować przebieg negocjacji. Co - zaznaczył - odwlecze rozmowy. - Nie wyobrażam sobie np., żeby Rosja zgodziła się na wkroczenie na te tereny sił międzynarodowych, przynajmniej nie szybko - mówił Górecki. Mimo to, jak podkreślił, Unia Europejska powinna zabiegać o wpływ na przebieg negocjacji i nie powinna dać się z tego procesu wyłączyć, bo tylko w ten sposób interesy Gruzji będą zabezpieczone. - Rosja nie może być jedynym gwarantem przestrzegania planu pokojowego, bo jest stroną konfliktu - podkreślił.