Na swoim facebookowym profilu Szaszkini potwierdził, że zamierza już w Stanach pozostać. Napisał, że "szanuje wybór, którego 1 października dokonał naród gruziński" (chodzi o wybory parlamentarne, które wygrała opozycyjna partia Gruzińskie Marzenie Bidziny Iwaniszwilego), jednak nie podziela "wartości" wyznawanych przez "nową większość". "Pracowałem dla rządu prezydenta Saakaszwilego, bo podzielałem jego ideały i idee. Nasz rząd był zjednoczony przez ideę, a nie polityczną kalkulację. Wierzymy, że pieniądze nie są ważne i wszystko osiągnąć można za pomocą pracy i idei" - pisał Szaszkini. Polityk, jak twierdzi, ma nadzieję, że kiedyś "będzie mógł powrócić i służyć swoim rodakom". Oznajmia, że "nie żałuje żadnej decyzji podjętej w ciągu ostatnich czterech lat" i że "jest gotowy, by odpowiedzieć na wszystkie postawione mu pytania". Szaszkini apeluje, by "nie wierzyć kłamstwom, które się wkrótce pojawią" na jego temat. To nie pierwszy saakaszwilowski minister, który zniknął z kraju. Na początku października z kraju zniknął minister sprawiedliwości Zurab Adeiszwili, a także zastępca Szaszkiniego - Dato Achalaia. Była minister ds. więziennictwa, Chatuna Kalmakhelidze zniknęła już wcześniej, bo przed wyborami a po aferze z torturowaniem więźniów. Jak informuje portal Georgiatimes.info, razem z Kalmakhelidze z kraju zniknęli wszyscy, którzy mieli jakikolwiek związek z aferą. Oficjele mieli opuścić kraj w sekrecie. Gruzińskie media donoszą, że Gruzińskie Marzenie jest w posiadaniu nagrania, na którym widać jak odprawiani są w środku nocy na samolot z tbiliskiego lotniska. "Georgiatimes.info" donosi także, że na przejściach granicznych z Turcją i Azerbejdżanem ruch wre: przez granicę przejeżdżają "drogie SUV-y z zaciemnionymi szybami, których nikt nie kontroluje". Ziemowit Szczerek