Pod siedzibą prezydenta noc z poniedziałku na wtorek w niewielkich namiotach spędziły dziesiątki manifestantów. Podobnie zamierzają postąpić w nocy z wtorku na środę. Agencja Reuters pisze, że prezydent, który odmówił ustąpienia, ponownie zdawał się sugerować we wtorek, że za kampanią protestów gruzińskiej opozycji stoją rosyjskie pieniądze. Powiedział też, że Rosja wzmacnia swe siły w separatystycznych regionach Gruzji: Osetii Południowej i Abchazji. Zapewnił, że mimo prób wywołania niepokojów, Gruzja pozostaje krajem stabilnym. Liczba protestujących ustawicznie spada od pierwszego dnia - ubiegłego czwartku, gdy szacowano ją na 60.000. Opozycja zaprzecza, by akcje sprzeciwu zamierały. Zapowiada, że namioty protestujących staną też wokół siedziby telewizji państwowej; akcja ta ma wskazać na zastrzeżenia co do wolności mediów. - Dziś inaugurujemy nowy gorący punkt w naszym mieście - powiedział o tych planach przewodniczący opozycyjnej partii Nowa Prawica Dawid Gamkrelidze. Opozycja zapowiedziała, że będzie kontynuować protesty i blokady ulic, dopóki Saakaszwili nie ustąpi, lecz analitycy podają w wątpliwość jedność ponad tuzina liderów gruzińskiej opozycji i możliwość zgromadzenia przez nich wystarczającej liczby ludzi, którzy wymusiliby ustąpienie prezydenta.