Iwaniszwili podkreślił jednocześnie, ze chce uregulować stosunki Gruzji z Rosją. - Mamy wszelkie możliwości, by uregulować stosunki z naszym wielkim sąsiadem. Najwyraźniej nie dojdzie do tego szybko, chociaż jest coraz większa nadzieja, że zdołamy odnowić integralność terytorialną kraju i jednocześnie ustanowić z Rosją przyjacielskie stosunki - mówił premier, cytowany przez agencję Saqinform. Na konferencji prasowej podsumowującej sto dni jego rządu Iwaniszwili zapewnił, że bardzo mało prawdopodobne jest odejście od proeuropejskiego kursu Gruzji. Mówiąc o NATO i UE wskazał, że mimo problemów wewnątrz UE "są to dziś najbardziej stabilne instytucje" i wejście do tych organizacji jest dla Gruzji "bardzo ważne". "NATO jest najstabilniejszym systemem bezpieczeństwa" - mówił Iwaniszwili. Oświadczył, że jego marzeniem byłoby zobaczyć Gruzję za 20 lat we wspólnocie europejskiej. Zarazem Iwaniszwili odrzucił propozycję opozycji - prezydenckiej partii Zjednoczony Ruch Narodowy - by zapis o niezmienności prozachodniej orientacji polityki zagranicznej znalazł się w konstytucji. Ruch, partia prezydenta Micheila Saakaszwilego, proponował ten zapis jako warunek swojej zgody na poprawki w konstytucji dotyczące uprawnień prezydenta. - To śmieszne, nigdzie nie ma czegoś takiego, w żadnej konstytucji. Nie zamierzamy tego robić, choć nasz kurs na USA i Europę w polityce zagranicznej jest strategiczny, przy jednoczesnym uregulowaniu stosunków z Rosją - przekonywał premier, cytowany przez portal apsny.ge. Jak dodał, nie zamierza "targować się" z opozycją w sprawie zmian w konstytucji. - Niech nie liczą na to, że pójdziemy na ustępstwa - oświadczył. Poprawki dotyczące uprawnień prezydenta miały pozbawić Saakaszwilego możliwości powołania nowego rządu bez zgody parlamentu. Koalicja Gruzińskie Marzenie, która tworzy obecnie rząd Gruzji, chciała w ten sposób uchronić się przed ewentualnością zdymisjonowania rządu przez Saakaszwilego, politycznego rywala premiera. Iwaniszwili oświadczył na konferencji, że jego koalicja spełnia obietnice przedwyborcze. Jako takie wymienił zwolnienie więźniów politycznych, obniżki cen paliwa, lekarstw i elektryczności. Zapowiedział, że jeszcze w lutym o 10 proc. spadną ceny gazu. Wskazał, że w ciągu 100 dni pracy swego gabinetu złożył wizyty w Brukseli, gdzie spotkał się z władzami UE, oraz krajach sąsiednich: Azerbejdżanie i Armenii. Zapewnił, że jego rząd podtrzymuje dobre stosunki z USA. Zapowiedział, że 14 lutego złoży wizytę w Turcji. Wygrana koalicji Iwaniszwilego w wyborach parlamentarnych w październiku zakończyła trwającą blisko 10 lat dominację Saakaszwilego na gruzińskiej scenie politycznej. Po raz pierwszy od rewolucji róż w 2003 roku, po której Saakaszwili skierował kraj ku Zachodowi, premier i prezydent wywodzą się z dwóch różnych obozów politycznych. Są one obecnie w głębokim konflikcie. Iwaniszwili na konferencji ostro krytykował prezydenta i jego partię. Oświadczył, że "era Saakaszwilego minęła", a wobec prezydenta i jego współpracowników "jest mnóstwo pytań, na które powinni udzielić odpowiedzi". Powiedział, że nie będzie słuchał dorocznego wystąpienia prezydenta w parlamencie 8 lutego, ponieważ "nie zamierza słuchać głupstw". Przed wyborami Iwaniszwili deklarował naprawienie stosunków z Rosją. Tbilisi i Moskwa nie utrzymują stosunków dyplomatycznych od roku 2008, gdy po kilkudniowej wojnie z Gruzją o Osetię Południową Rosja uznała niepodległość zarówno tej, jak i drugiej separatystycznej republiki gruzińskiej - Abchazji.