Jej zdaniem prezydent Micheil Saakaszwili dopuścił się takich czynów, że o niczym innym rozmawiać nie sposób. - Rozmowy mogą dotyczyć tylko tego, jak jego ustąpienie uczynić najmniej bolesnym dla kraju - powiedziała Burdżanadze rosyjskiemu dziennikowi przed planowanymi na 9 kwietnia w Gruzji akcjami protestu opozycji. Na pytanie, czy nie obawia się, że akcje mogą się przerodzić w wojnę domową, Burdżanadze powiedziała, że aby tak się nie stało, należy zachować daleko idącą ostrożność. Wyraziła nadzieję, że do tego nie dojdzie, i przekonanie, że zdecydowana większość Gruzinów jest nastawiona negatywnie do prezydenta. Gruzińska opozycja zaostrzyła krytykę prezydenta po sierpniowej wojnie z Rosją o Osetię Południową. Saakaszwili odmawia ustąpienia, podkreślając, że bronił kraju przed rosyjską agresją. Nino Burdżanadze - niegdyś sojuszniczka prezydenta Saakaszwilego, a obecnie jego zagorzała przeciwniczka - podkreśliła w wywiadzie dla "Kommiersanta", że to, iż krytykuje Saakaszwilego, nie oznacza, że usprawiedliwia działania Moskwy. Rosja, jak powiedziała Burdżanadze, "postąpiła niewłaściwie, nie uszanowała ani integralności terytorialnej, ani suwerenności Gruzji, ani interesów narodu gruzińskiego". - Mówienie o tym, że Rosja szanuje Gruzję i naród gruziński, a nie lubi Saakaszwilego, nie jest poważnym argumentem. Bombardowano przecież nie Saakaszwilego, lecz gruziński naród - powiedziała Burdżanadze. - W sierpniu było oczywiste, że chcą nas sprowokować - podkreśliła.