Według agencji Reutera, powołującej się na gruzińskie ministerstwo spraw wewnętrznych, ranny oficer policji jest w szpitalu, jego stan jest ciężki, ale stabilny. Incydent wzmógł obawy, że demonstracje przeciwników prezydenta Micheila Saakaszwilego mogą przerodzić się w brutalne zamieszki. Doprowadziłoby to do dalszej destabilizacji strategicznie położonego kraju - komentuje agencja AP, przypominając, że przez Gruzję przebiega rurociąg, którym kaspijska ropa jest dostarczana na rynki zachodnie. Incydent miał miejsce kilka godzin po apelu gruzińskiego kościoła, który nawołuje do szybkiego rozpisania wyborów lub natychmiastowego podjęcia dialogu, który zakończyłby "wybuchowy" impas w sytuacji politycznej kraju. Wkrótce po pobiciu policjantów, około 20-osobowa grupa uzbrojona w pałki wmieszała się w tłum manifestantów przed budynkiem parlamentu. Zdaniem lidera opozycji Nino Burdzhanadze napastnicy byli agentami policji w cywilnych ubraniach. W czwartek setki ludzi demonstrowało w deszczu na ulicach Tbilisi - to kolejny dzień protestów opozycji, domagającej się ustąpienia prezydenta Micheila Saakaszwilego. Od 9 kwietnia opozycja prowadzi w Tbilisi antyprezydenckie manifestacje. Rozmowy jej liderów ze stroną rządową nie dały dotychczas rezultatu. Do czwartku policja nie interweniowała podczas demonstracji opozycjonistów. Analitycy polityczni twierdzą, że jakiekolwiek użycie siły przeciw manifestującym doprowadziłoby do dramatycznego wzrostu popularności opozycji. Konfrontacja z opozycją nie powstrzymała Saakaszwilego od wyjazdu do Rzymu Przeciwnicy prezydenta oskarżają go o niedemokratyczny styl rządzenia, a także o klęskę w wojnie z Rosją o Osetię Południową w sierpniu 2008 roku. Próba siłowego odzyskania przez Tbilisi władzy nad prowincją, która odłączyła się od Gruzji jeszcze w latach 90., wywołała zbrojną reakcję Rosji. Saakaszwili odrzuca żądania przeprowadzenia przedterminowych wyborów i podkreśla, że ma zamiar służyć do końca swej kadencji, która skończy się w 2013 roku. Prezydent odrzuca też zarzuty o dławienie opozycji, argumentując, że jak dotąd mogła ona organizować demonstracje gdziekolwiek i kiedykolwiek miała na to ochotę. Podczas czwartkowej konferencji prasowej w Rzymie, Saakaszwili przypomniał o nadziejach Gruzji na bliższe związki z Europą.