Jest to ugrupowanie prezydenta Michaiła Saakaszwilego, premiera Zuraba Żwaniji i przewodniczącej parlamentu Nino Burdżanadze. W obawie przed nadużyciami, wybory będą nadzorowane przez międzynarodowych obserwatorów, podobnie jak przygotowania do głosowania. - Uważam, że jesteśmy gotowi do przeprowadzenia wolnych i praworządnych wyborów, zwłaszcza dzięki pomocy ze strony wspólnoty międzynarodowej. Jednak również my poczyniliśmy spory postęp w szkoleniu naszych urzędników - zapewniał przewodniczący gruzińskiej Centralnej Komisji Wyborczej Zurab Kaberaszwili. Gruzińska kampania wyborcza nie była wolna od zgrzytów. Najpoważniejszy konflikt wybuchł na linii Tibilisi-Batumi. Władze Adżarii nie chciały bowiem wpuścić na swój teren Saaakaszwilego, by mógł tam zainaugurować kampanię wyborczą. Niespokojna wyborcza niedziela zapowiada się również w autonomicznych regionach Abchazji oraz Południowej Osetii. Władze obu autonomii zapowiadają bojkot głosowania.