Jeden z liderów Ruchu Nika Melia powiedział dziennikarzom, że protestujący zbiorą się ponownie w środę o godz. 15. czasu lokalnego (godz. 12. czasu polskiego) na alei Rustawelego w Tbilisi i demonstracje będą trwać do ostatecznego zwycięstwa - podał portal Georgia Today. Gruzini wyszli na ulicę. "Będziemy się gromadzić na nowo" Melia zaapelował też do obywateli o aktywną postawę. - Nieważne, ile razy będą nas rozpędzać, nieważne, ile gazu użyją, będziemy się gromadzić wciąż od nowa i powinno nas być coraz więcej - oznajmił Melia, wzywając do demonstrowania całymi rodzinami. Resort spraw wewnętrznych ocenił, że starcia z policjantami przyczyniły się do wyjątkowej eskalacji wydarzeń, i zaapelował do demonstrujących o zaprzestanie działań z użyciem przemocy, przestrzeganie prawa i podporządkowywanie się prośbom policji. Akt prawny, który budzi emocje Ustawa o "agentach zagranicznych", zainicjowana przez rządzącą partię Gruzińskie Marzenie, zdaniem krytyków ograniczy wolność mediów i będzie dławić społeczeństwo obywatelskie, a w opinii wielu obserwatorów jej uchwalenie stanowi autorytarny zwrot w polityce władz w Tbilisi. Projekt zmian prawnych nakłada na wszystkie organizacje, które otrzymują ponad 20 proc. swoich funduszy z zagranicy, obowiązek zarejestrowania się jako "zagraniczni agenci". Podmioty nie stosujące się do tych przepisów będą musiały liczyć się z wysokimi karami pieniężnymi. Podczas wtorkowej demonstracji zebrani, z których część miała flagi Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, określali ustawę jako "rosyjską". "Jak wiemy, to rosyjska ustawa. Nie chcemy być częścią Związku Sowieckiego, chcemy być częścią Unii Europejskiej, chcemy być prozachodni" - cytuje agencja Reutera jednego z protestujących. Jak przekazało w środę gruzińskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, w związku z wtorkowymi protestami w Tbilisi zatrzymano 66 osób. Według resortu zatrzymań dokonano w związku z drobnym chuligaństwem oraz niepodporządkowaniem się organom porządkowym. Około 50 funkcjonariuszy MSW odniosło obrażenia, a kilku wymagało interwencji chirurgicznej i wciąż znajduje się w szpitalach. Ranni byli także wśród protestujących. MSW zapowiedziało, że zostanie dokonana ocena prawna działań wszystkich osób, które przyczyniły się do tego że "pokojowy protest przerodził się w akty przemocy". Pierwsza taka ustawa przyjęta na Kremlu Przepisy o organizacjach "pełniących funkcję zagranicznego agenta" wprowadzono w 2012 roku w Rosji. W kolejnych latach rozszerzono je na media i osoby fizyczne, represjonując w ten sposób środowiska opozycyjne lub niezależne wobec Kremla. Gruziński rząd broni nowej ustawy, podkreślając, że "spełnia ona europejskie i światowe standardy". Jak podkreślił we wtorek premier kraju Irakli Garibaszwili, celem regulacji jest wyeliminowanie szkodliwej ingerencji państw trzecich w wewnętrzne sprawy Gruzji. Prezydent Salome Zurabiszwili, która w 2018 roku została wybrana na urząd głowy państwa jako kandydatka Gruzińskiego Marzenia, zapowiedziała, że zawetuje ustawę. W jej opinii nowe regulacje stawiają pod znakiem zapytania szanse Gruzji na przystąpienie do UE. Ponad 60 gruzińskich organizacji pozarządowych i mediów zapowiedziało, że nie zamierza stosować się do przepisów o "agentach zagranicznych", jeśli zostaną one ostatecznie przyjęte.