Zamiar utworzenia grupy bojowej ogłoszono na spotkaniu ministrów obrony Polski, Czech, Węgier i Słowacji w Lewoczy na Słowacji 12 maja. Grupa ma osiągnąć zdolność operacyjną do 2016 roku. Nie będzie podlegać dowództwu NATO. Począwszy od 2013 roku armie czterech państw przystąpią do wspólnych ćwiczeń pod auspicjami sił szybkiego reagowania NATO. Grupa państw Europy Środkowej ma pewne wspólne cechy z tzw. nordycką grupą bojową (Szwecja, Finlandia, Norwegia, Estonia, Irlandia). Komentarz analityków Stratforu zwraca uwagę na polityczny i strategiczny kontekst tej decyzji, którego elementami są obawy o przyszły kurs polityki Rosji, słabość Europy i rozczłonkowanie NATO. W planach utworzenia grupy bojowej państw wyszehradzkich analitycy widzą "przewartościowanie dotychczasowego strategicznego myślenia". "Brak pewności co do (spójności i trwałości) europejskich instytucji i NATO, w połączeniu z obawami, że Niemcy się alienują, jest przyczyną przewartościowania strategicznego myślenia: w żadnym razie nie porzucać UE i NATO, nie iść na konfrontację z Rosją, ale przygotować się na różne scenariusze" - napisano w komentarzu. "W przeszłości państwa wyszehradzkie były bardzo niechętne idei angażowania się w inicjatywę, sprawiającą wrażenie samodzielnej polityki obronnej. Dlatego plany utworzenia grupy bojowej są ważne same w sobie. Dają wgląd w to, jak cztery kraje widzą swe miejsce w NATO, zaangażowanie USA, europejską koordynację i siłę Rosji" - dodają analitycy. "Nie jest to inicjatywa, której Polska, Czechy, Węgry i Słowacja spodziewały się lub chciały, ale znaczenie ma to, że czuły się zmuszone pójść w jej kierunku" - ocenia Stratfor. Amerykański ośrodek sceptycznie odnosi się do perspektywy przyłączenia Ukrainy do wyszehradzkiej grupy bojowej, a za bardziej prawdopodobny uznaje udział Rumunii i Bułgarii w tym przedsięwzięciu.