Blisko 130 przypadków dengi i chikungunyi, przeciwko którym nie ma szczepionek ani leków - poza leczeniem objawowym - zaobserwowano na Francuskiej Riwierze w ciągu zaledwie pół roku. To cztery razy więcej, niż w ciągu ostatnich pięciu lat. Co najmniej czterech chorych nie odbyło podroży do Afryki, Azji czy Ameryki Południowej - jest więc pewne, że zostali zarażeni na miejscu przez tropikalne komary tygrysie, które niedawno pojawiły się i zaczęły sie rozmnażać w rejonie Marsylii, Nicei i Frejus. Niewielkie komary tygrysie (Aedes albopictus), które pochodzą z Afryki i Azji, różnią się od zwykłych komarów czarno-białymi paskami na ciele. Francuskie ministerstwo zdrowia ostrzega, że samice mogą przenosić również żółta febrę oraz prawdopodobnie wirusowe zapalenie mózgu. Trwa szeroko zakrojona akcja odkomarzania. Prefektura departamentu Var apeluje do mieszkańców i turystów o stosowanie aerozoli przeciwko komarom. Proszeni są oni również o usuwanie wody deszczowej ze zbiorników pod rynnami oraz stojących na zewnątrz pojemników i beczek. Zalecane jest również usuwanie wody z wazonów z kwiatami oraz z podstawek umieszczonych pod doniczkami z domowymi roślinami. Wszędzie tam bowiem mogą rozwijać się larwy komarów tygrysich. Marek Gładysz RMF FM